Czy chłopak czuł się z tym źle? Nie, on po prostu czuł się okropnie. W całym ciele odczuwał tę chorą niewiedzę, tę pustkę. Bał się że już nie ma szans aby z powrotem odzyskać najlepszą przyjaciółkę. Chciał jej pomóc, zrobić cokolwiek ale sam nie wiedział jak się do tego zabrać. Bał się ją zranić, a tym bardziej nie chciał robić czegokolwiek, bo bał się że może to mieć jakieś powiązanie z przeszłością, którą tak bardzo chciał poznać. Z jednej strony chciał poznać całą prawdę, wszystko od początku do końca chociażby po to aby jej jakoś pomóc, aby być z nią jako przyjaciel, zawsze już być obok, ale z drugiej strony, bał się tego co dziewczyna mogłaby mu opowiedzieć. Bał się tego że go to przerośnie i znowu ja zrani. W tej chwili po prostu leżał na łóżku, z głową wsadzoną między stos miękkich poduszek, i miał zbyt wielki mętlik w głowie aby stanąć na nogi i pójść gdziekolwiek.
Dziewczyna płakała, siedząc znowu na parapecie, ale tym razem zasłoniła ciemne roletki. Podobnie jak chłopak nie wiedziała co myśleć, a przede wszystkim co zrobić. Nie chciała mówić chłopakowi, a powodów dlaczego było tak dużo. Blondynka bała się że znowu ją zostawi, bała się jego reakcji, bała się tego że weźmie ją za idiotkę. Ale gdzieś w głębi umysły cichy głosik szeptał, że on się nie zmienił i to nadal jej przyjaciel, a przyjaciołom można powiedzieć wszystko. Ale skąd miała wiedzieć czy nadal są przyjaciółmi? Co do tej rzeczy nie była już pewna, nie po dzisiejszej rozmowę w aucie. Zwinięta w kulkę blondynka trzęsła się od płaczu, opierając tył głowy o ściankę za jej plecami. Cały czas sobie powtarzała że musi być silna, i nie ulec pokusie, która właśnie ogarnęła i nie chciała opuścić jej umysłu.
Dziewczyna pamiętała jak już trzy lata temu zaczęła to robić, pierwszym powodem był wyjazd przyjaciela. To pamiętała najdokładniej, ale kiedy była gotowa już zacząć żyć bez niego na nowo zdarzyło się coś z czym nie dawała już sobie rady. Znowu jej przyjacielem stały się żyletki, i wszystko co ostre i można tym było przeciąć, wtedy jeszcze gładką skórę na jej rękach. Tak doskonale pamiętała jaki spokój, i jakie ukojenie dawał jej ból fizyczny. Nie potrafiła znieść bólu psychicznego, dlatego przemieniała go w cielesny, który sprawiał jej wtedy dużo satysfakcji. Ukojenie było dla niej jakby ktoś choćby na jeden dzień ją zrestartował, mogła na chwile zapomnieć o tym co sie wydarzyło a wszystkie złe emocje jakby ulatywały przez rany na jej ciele. Kiedy wieczorem wszystko zaczynało się od nowa, nie mogła się opanować. Żyletka była dla niej jak narkotyk dla narkomana. Po prostu musiała, i nie mogła się już oprzeć tej pokusie. W tej chwili czuła taką samą potrzebę. Wszystkie wspomnienia na nowo wracały, a to tylko dlatego że w jej życiu po trzech latach jak gdyby nigdy nic pojawił się Justin. Kiedy tylko pytał co się wydarzyło przez te trzy lata, w jej głowie przelatywał w przyśpieszonym tempie cały obraz mienionych lat, i każda chwila tej męczarni, oraz pobyt w klinice. To przez to znowu miała ochotę usiąść w kącie pokoju i znaleźć coś, cokolwiek czym mogłaby zadać sobie ból. Wiedziała że nie może, w Toronto nauczyli ją nad tym panować ale teraz wszystko było o wiele silniejsze niż tam. Podwinęła rękaw swojej koszulki i przyjrzała się swojej ręce. Nie tylko nadgarstek ale niemal całą rękę, prawie do łokcia miała w licznych bliznach, które pozostaną z nią na zawsze. Przejechała delikatnie opuszkiem palca po skórze. Zamknęła oczy na chwilę, wodząc palcem po górkach na jej skórze. To co pokrywało jej rękę, nie przypominało skóry ani w wyglądzie ani w dotyku. Górka, na górce, mocno pomarszczony materiał w cielistym kolorze - pomyślała. Była w pełni świadoma co sama sobie zrobiła. Prawa ręka była tylko o trochę lepsza. Szramy nie pokrywały całego przedramienia tylko nadgarstek i kilka miejsc na ramieniu. Gdyby wiedziała że przez to nigdy nie założy już bluzki na ramkach, albo chociażby z krótkim rękawem albo trzy czwarte może by tego nie zrobiła, ale nie myślała o tym. Gdyby wiedziała że nie założy nigdy szortów również nie zrobiła by tego. Ale wtedy te rzeczy po prostu nie miały dla niej sensu, cały czas trzymała się myśli że chce umrzeć i zakończyć to cierpienie.
Zielonooka była zmęczona całym dniem, wspomnieniami, wszystkim. Nie miała na nic siły. Siedziała skulona na parapecie i przyglądała się swoim błędom przeszłości, których w tej chwili chyba najbardziej żałowała. Chciała cofnąć czas, i nigdy nie popełnić takiego błędu. Zeszła z parapetu i przebierając się szybko z za dużą koszulkę i spodnie od dresu, wgramoliła się pod ciepłą kołdrę i przytuliła Teda do siebie. Oczy same jej się zamykały.
Brunet stał, tępo patrząc się w okno, póki u dziewczyny światło nie zgasło. Widział jak wodziła palcem po ręce i zastanawiał się o co chodziło. Widział cień jej sylwetki za ciemną zasłonką, ale nic więcej nie był w stanie zobaczyć. Zerknął na złoty zegarek na swojej ręce, a kiedy zobaczył że jest dosyć późno i dziewczyna poszła spać, sam udał się w kierunku łazienki w celu wzięcia wieczornego prysznica. Rozebrał się do naga, wrzucając wszystko do koszka, który babcia trzymała w łazience specjalnie na brudne ubrania. Odłożył iPhona i zdjął zegarek kładąc go obok telefonu na nie wielkiej półce w kącie pomieszczenia. Nie było zbyt ciepło w łazience, może dlatego że było otwarte okno. Chłopak szybko czmychnął do szklanej kabin i zasunął za sobą drzwiczki z wodo odporną uszczelką, tak aby nie zalać przypadkiem dziadkom łazienki. Odkręcił wodę, a kiedy tylko poczuł na swoim ciele ciepłe krople wody przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu ku, lejącemu się z tamtego kierunku strumieniowi wody. To było coś co pozwalało mu się odprężyć. Kiedy tylko ciepłe muśnięcia wody, spływały po jego napiętych plecach i ramionach, mięśnie od razu puszczały, a on się rozluźnił. Niestety myśli dotyczące blondynki nie potrafiły sobie po prostu od tak oddalić się. Cały czas siedziały w jego głowie. Wiedział że w końcu pęknie i kiedyś mu powie, ale na prawdę nie chciał jej do niczego zmuszać. Kiedy przekręcił kurek z ciepłą i zimną wodą jednocześnie, woda przestała płynąć, a Justin otworzył drzwiczki kabiny prysznicowej, z której momentalnie wyleciała para, a jej miejsce zastąpiło chłodne powietrze, sprawiając że na całym ciele chłopaka pojawiła się gęsia skórka. Ubrał świeże, czerwone bokserki, które wisiały na kaloryferze w łazience i przetarł parę razy ręcznikiem mokre włosy. Podłączył suszarkę, która leżała w wiklinowym koszyku obok umywalki. Starannie suszył włosy, przebiegając po nich palcami, tym samym je rozczesując. Zabrał swoje rzeczy i przemknął do swojego pokoju od razu wczołgując się pod granatową pościel, z logiem klubu hokejowego z Toronto. Zawsze kiedy tu przyjeżdżał kołdra i poduszka były odziane w te poszewki, a on mógł poczuć się jak mały dzieciak, jak za dawnych dobrych czasów.
Dziewczyna już słodko spała tuląc do siebie beżowego misia, a chłopak wręcz przeciwnie. Nawet oka nie zmrużył. Nie wiedział co się z nim dzieje, coś nie dawało mu spać, ale sam nie wiedział co to jest. Spojrzał przez okno, a w pokoju blondynki światło ciągle było zgaszone co oznaczało że już dawno śpi. Ubrał swoje szare chachimoma, oraz zwykłą biała koszulkę, a na to założył w pośpiechu pierwszą lepszą czarną bluzę, nie chcąc zmarznąć nawet przez ten krótki odcinek jaki miał do pokonania. Na palcach przeszedł obok sypialni mamy oraz dziadków i jak najszybciej i najciszej zbiegł po schodach i zamykając drzwi tylko z lekkim kliknięciem wyszedł z domu kierując się na ganek domu dziewczyny. Obszedł go dookoła i pochylił się w stronę nie wielkich krzaków, za którymi kiedyś stał wysoki obcięty pieniek. Nie wierzył, ale nadal tam stał. Wspiął się na niego i mocno w ręce chwycił skrawek dachu tuż na wysokości jego linii oczu. Podciągnął się szybko i już chwile potem stał na dachu. Uważając aby się nie zsunąć na dół i nie zrobić hałasu podszedł w górę i stanął przy oknie blondynki. Nic się nie zmieniło, nadal lubiła zasypiać przy uchylonym oknie, chcąc oddychać przez sen świeżym powietrzem. Włożył palec pod szczelinę i przesunął zasuwkę na bok i bez problemu podniósł okno, nie robiąc przy tym żadnego hałasu. 'Mógłbym być włamywaczem' - zaśmiał się chłopak w myśli a już po chwili stał w pokoju dziewczyny. Było ciemnio, ale nadal widział jak był urządzony. Tak jak poustawiał meble i pomalował tu, tak wszystko było na swoim miejscu. Jedynie przybyło trochę rzeczy, książek no i na pewno smacznie śpiąca dziewczyna, nakryta po uszy kołdrą leżała na samym środku łóżka. Podszedł do jej łóżka i usiadł na jego skraju, nie spuszczając wzroku z twarzy dziewczyny. Wyglądała jak aniołek kiedy spała.
Blondynka niczego nie świadoma, smacznie spała głośno wciągając powietrze do nosa. Nic jej się nie śniło, jak od dłuższego czasu. Totalna pustka, cisza i po prostu przyjemna, relaksująca ciemność. Jej łóżko zaskrzypiało, a materac tuż za nią ugiął się powoli. Poczuła na ramieniu coś ciężkiego i ciepłego. Poczuła silny zapach męskiego żelu pod prysznic, i coś miękkiego muskające jej odsłonięty kark. Powoli się przebudzała, a kiedy poczuła coś co przyciągało ją trochę w tył zadrżała. Nie otwierając oczu, obróciła się tak aby leżeć na plecach, ale kiedy tylko coś kazało jej otworzyć oczy i tak zrobiło, zamarła. Automatycznie schowała ręce pod kołdrę, a jej ciało odrętwiało jak sparaliżowane. Ciemna postać leżała obok niej i obejmowała ją ręką. Pisnęła cicho i wyskoczyła z łóżka zapalając nocną lampkę.
- Justin - szepnęła, wiedząc że jej matka już dawno śpi dwa pokoje dalej. Była zaskoczona obecnością chłopaka. A zarazem czuła się strasznie. Schowała ręce za siebie i szybko podeszła do szafy zarzucając na siebie dużą bluzę z długim rękawem aby zakryła jej przedramiona okryte bliznami.
- Przepraszam, po prostu chciałem z tobą porozmawiać - mruknął chłopak, siedząc na jej łóżku. Patrzył na nią przyjaźnie, jakby chcąc jej pokazać że na prawdę bardzo mu zależy na tej rozmowie.
- Wiesz że nie mamy o czym - mruknęła pod nosem wracając do łóżka - Idź już bo mama zaraz wstanie - szepnęła gasząc lampkę i jak gdyby nigdy nic gasząc światło i kładąc się na miękkich poduszkach.
- Musimy porozmawiać w końcu - mruknął tuż przy jej uchu. Jego głos był spokojny, i lekko zachrypnięty. Jej ciało na ten dźwięk lekko zadygotało.
- Może nie teraz co? Zaraz obudzisz moją mamę. Wyjdź stąd po prostu - odwróciła się na drugi bok, ale chłopak ani nie drgnął. Siedział w miejscu wlepiając wzrok nadal w swoją przyjaciółkę której nie chciał stracić.
- Chodź - podniósł ją za rękę i zaprowadził w stronę okna. Nie stawiała oporu, a wręcz przeciwnie. Jak zaczarowana szła za nim na dach, a już po chwili skakała w jego ramiona na dół. - Widzisz ten domek? - zapytał cicho wskazując głową na drewniany domek na drzewie. Ich wspólny domek. Posłała mu spojrzenie jak do idioty. Jak miałaby nie widzieć tego domku? - To jest nasze, stworzyliśmy go razem - związane w koński ogon włosy blondynki podrygiwały na wietrze, a ona sama wiedziała do czego chłopak zmierza. Był środek nocy a on ją budził po to aby z nią porozmawiać o tym? 'Naprawdę mu zależy' - pomyślała sama do siebie, ale nie chciała nawet słuchać jego wyjaśnień.
- Justin, jestem zmęczona - mruknęła pod nosem nie chcąc nawet zaczynać rozmowy na ten temat. Ostatnia taka jakże przyjemna konwersacja skończyła się na kłótni.
- Alex, proszę - szepnął chwytając jej dłoń. Czuł pod swoimi palcami jak jej ręka po prostu trzęsie się. Chciał po prostu aby ona go wysłuchała i nic więcej, chciał pokazać jej że nadal jest dla niego kimś ważnym.
Dziewczyna płakała, siedząc znowu na parapecie, ale tym razem zasłoniła ciemne roletki. Podobnie jak chłopak nie wiedziała co myśleć, a przede wszystkim co zrobić. Nie chciała mówić chłopakowi, a powodów dlaczego było tak dużo. Blondynka bała się że znowu ją zostawi, bała się jego reakcji, bała się tego że weźmie ją za idiotkę. Ale gdzieś w głębi umysły cichy głosik szeptał, że on się nie zmienił i to nadal jej przyjaciel, a przyjaciołom można powiedzieć wszystko. Ale skąd miała wiedzieć czy nadal są przyjaciółmi? Co do tej rzeczy nie była już pewna, nie po dzisiejszej rozmowę w aucie. Zwinięta w kulkę blondynka trzęsła się od płaczu, opierając tył głowy o ściankę za jej plecami. Cały czas sobie powtarzała że musi być silna, i nie ulec pokusie, która właśnie ogarnęła i nie chciała opuścić jej umysłu.
Dziewczyna pamiętała jak już trzy lata temu zaczęła to robić, pierwszym powodem był wyjazd przyjaciela. To pamiętała najdokładniej, ale kiedy była gotowa już zacząć żyć bez niego na nowo zdarzyło się coś z czym nie dawała już sobie rady. Znowu jej przyjacielem stały się żyletki, i wszystko co ostre i można tym było przeciąć, wtedy jeszcze gładką skórę na jej rękach. Tak doskonale pamiętała jaki spokój, i jakie ukojenie dawał jej ból fizyczny. Nie potrafiła znieść bólu psychicznego, dlatego przemieniała go w cielesny, który sprawiał jej wtedy dużo satysfakcji. Ukojenie było dla niej jakby ktoś choćby na jeden dzień ją zrestartował, mogła na chwile zapomnieć o tym co sie wydarzyło a wszystkie złe emocje jakby ulatywały przez rany na jej ciele. Kiedy wieczorem wszystko zaczynało się od nowa, nie mogła się opanować. Żyletka była dla niej jak narkotyk dla narkomana. Po prostu musiała, i nie mogła się już oprzeć tej pokusie. W tej chwili czuła taką samą potrzebę. Wszystkie wspomnienia na nowo wracały, a to tylko dlatego że w jej życiu po trzech latach jak gdyby nigdy nic pojawił się Justin. Kiedy tylko pytał co się wydarzyło przez te trzy lata, w jej głowie przelatywał w przyśpieszonym tempie cały obraz mienionych lat, i każda chwila tej męczarni, oraz pobyt w klinice. To przez to znowu miała ochotę usiąść w kącie pokoju i znaleźć coś, cokolwiek czym mogłaby zadać sobie ból. Wiedziała że nie może, w Toronto nauczyli ją nad tym panować ale teraz wszystko było o wiele silniejsze niż tam. Podwinęła rękaw swojej koszulki i przyjrzała się swojej ręce. Nie tylko nadgarstek ale niemal całą rękę, prawie do łokcia miała w licznych bliznach, które pozostaną z nią na zawsze. Przejechała delikatnie opuszkiem palca po skórze. Zamknęła oczy na chwilę, wodząc palcem po górkach na jej skórze. To co pokrywało jej rękę, nie przypominało skóry ani w wyglądzie ani w dotyku. Górka, na górce, mocno pomarszczony materiał w cielistym kolorze - pomyślała. Była w pełni świadoma co sama sobie zrobiła. Prawa ręka była tylko o trochę lepsza. Szramy nie pokrywały całego przedramienia tylko nadgarstek i kilka miejsc na ramieniu. Gdyby wiedziała że przez to nigdy nie założy już bluzki na ramkach, albo chociażby z krótkim rękawem albo trzy czwarte może by tego nie zrobiła, ale nie myślała o tym. Gdyby wiedziała że nie założy nigdy szortów również nie zrobiła by tego. Ale wtedy te rzeczy po prostu nie miały dla niej sensu, cały czas trzymała się myśli że chce umrzeć i zakończyć to cierpienie.
Zielonooka była zmęczona całym dniem, wspomnieniami, wszystkim. Nie miała na nic siły. Siedziała skulona na parapecie i przyglądała się swoim błędom przeszłości, których w tej chwili chyba najbardziej żałowała. Chciała cofnąć czas, i nigdy nie popełnić takiego błędu. Zeszła z parapetu i przebierając się szybko z za dużą koszulkę i spodnie od dresu, wgramoliła się pod ciepłą kołdrę i przytuliła Teda do siebie. Oczy same jej się zamykały.
Brunet stał, tępo patrząc się w okno, póki u dziewczyny światło nie zgasło. Widział jak wodziła palcem po ręce i zastanawiał się o co chodziło. Widział cień jej sylwetki za ciemną zasłonką, ale nic więcej nie był w stanie zobaczyć. Zerknął na złoty zegarek na swojej ręce, a kiedy zobaczył że jest dosyć późno i dziewczyna poszła spać, sam udał się w kierunku łazienki w celu wzięcia wieczornego prysznica. Rozebrał się do naga, wrzucając wszystko do koszka, który babcia trzymała w łazience specjalnie na brudne ubrania. Odłożył iPhona i zdjął zegarek kładąc go obok telefonu na nie wielkiej półce w kącie pomieszczenia. Nie było zbyt ciepło w łazience, może dlatego że było otwarte okno. Chłopak szybko czmychnął do szklanej kabin i zasunął za sobą drzwiczki z wodo odporną uszczelką, tak aby nie zalać przypadkiem dziadkom łazienki. Odkręcił wodę, a kiedy tylko poczuł na swoim ciele ciepłe krople wody przymknął oczy, odchylając głowę do tyłu ku, lejącemu się z tamtego kierunku strumieniowi wody. To było coś co pozwalało mu się odprężyć. Kiedy tylko ciepłe muśnięcia wody, spływały po jego napiętych plecach i ramionach, mięśnie od razu puszczały, a on się rozluźnił. Niestety myśli dotyczące blondynki nie potrafiły sobie po prostu od tak oddalić się. Cały czas siedziały w jego głowie. Wiedział że w końcu pęknie i kiedyś mu powie, ale na prawdę nie chciał jej do niczego zmuszać. Kiedy przekręcił kurek z ciepłą i zimną wodą jednocześnie, woda przestała płynąć, a Justin otworzył drzwiczki kabiny prysznicowej, z której momentalnie wyleciała para, a jej miejsce zastąpiło chłodne powietrze, sprawiając że na całym ciele chłopaka pojawiła się gęsia skórka. Ubrał świeże, czerwone bokserki, które wisiały na kaloryferze w łazience i przetarł parę razy ręcznikiem mokre włosy. Podłączył suszarkę, która leżała w wiklinowym koszyku obok umywalki. Starannie suszył włosy, przebiegając po nich palcami, tym samym je rozczesując. Zabrał swoje rzeczy i przemknął do swojego pokoju od razu wczołgując się pod granatową pościel, z logiem klubu hokejowego z Toronto. Zawsze kiedy tu przyjeżdżał kołdra i poduszka były odziane w te poszewki, a on mógł poczuć się jak mały dzieciak, jak za dawnych dobrych czasów.
Dziewczyna już słodko spała tuląc do siebie beżowego misia, a chłopak wręcz przeciwnie. Nawet oka nie zmrużył. Nie wiedział co się z nim dzieje, coś nie dawało mu spać, ale sam nie wiedział co to jest. Spojrzał przez okno, a w pokoju blondynki światło ciągle było zgaszone co oznaczało że już dawno śpi. Ubrał swoje szare chachimoma, oraz zwykłą biała koszulkę, a na to założył w pośpiechu pierwszą lepszą czarną bluzę, nie chcąc zmarznąć nawet przez ten krótki odcinek jaki miał do pokonania. Na palcach przeszedł obok sypialni mamy oraz dziadków i jak najszybciej i najciszej zbiegł po schodach i zamykając drzwi tylko z lekkim kliknięciem wyszedł z domu kierując się na ganek domu dziewczyny. Obszedł go dookoła i pochylił się w stronę nie wielkich krzaków, za którymi kiedyś stał wysoki obcięty pieniek. Nie wierzył, ale nadal tam stał. Wspiął się na niego i mocno w ręce chwycił skrawek dachu tuż na wysokości jego linii oczu. Podciągnął się szybko i już chwile potem stał na dachu. Uważając aby się nie zsunąć na dół i nie zrobić hałasu podszedł w górę i stanął przy oknie blondynki. Nic się nie zmieniło, nadal lubiła zasypiać przy uchylonym oknie, chcąc oddychać przez sen świeżym powietrzem. Włożył palec pod szczelinę i przesunął zasuwkę na bok i bez problemu podniósł okno, nie robiąc przy tym żadnego hałasu. 'Mógłbym być włamywaczem' - zaśmiał się chłopak w myśli a już po chwili stał w pokoju dziewczyny. Było ciemnio, ale nadal widział jak był urządzony. Tak jak poustawiał meble i pomalował tu, tak wszystko było na swoim miejscu. Jedynie przybyło trochę rzeczy, książek no i na pewno smacznie śpiąca dziewczyna, nakryta po uszy kołdrą leżała na samym środku łóżka. Podszedł do jej łóżka i usiadł na jego skraju, nie spuszczając wzroku z twarzy dziewczyny. Wyglądała jak aniołek kiedy spała.
Blondynka niczego nie świadoma, smacznie spała głośno wciągając powietrze do nosa. Nic jej się nie śniło, jak od dłuższego czasu. Totalna pustka, cisza i po prostu przyjemna, relaksująca ciemność. Jej łóżko zaskrzypiało, a materac tuż za nią ugiął się powoli. Poczuła na ramieniu coś ciężkiego i ciepłego. Poczuła silny zapach męskiego żelu pod prysznic, i coś miękkiego muskające jej odsłonięty kark. Powoli się przebudzała, a kiedy poczuła coś co przyciągało ją trochę w tył zadrżała. Nie otwierając oczu, obróciła się tak aby leżeć na plecach, ale kiedy tylko coś kazało jej otworzyć oczy i tak zrobiło, zamarła. Automatycznie schowała ręce pod kołdrę, a jej ciało odrętwiało jak sparaliżowane. Ciemna postać leżała obok niej i obejmowała ją ręką. Pisnęła cicho i wyskoczyła z łóżka zapalając nocną lampkę.
- Justin - szepnęła, wiedząc że jej matka już dawno śpi dwa pokoje dalej. Była zaskoczona obecnością chłopaka. A zarazem czuła się strasznie. Schowała ręce za siebie i szybko podeszła do szafy zarzucając na siebie dużą bluzę z długim rękawem aby zakryła jej przedramiona okryte bliznami.
- Przepraszam, po prostu chciałem z tobą porozmawiać - mruknął chłopak, siedząc na jej łóżku. Patrzył na nią przyjaźnie, jakby chcąc jej pokazać że na prawdę bardzo mu zależy na tej rozmowie.
- Wiesz że nie mamy o czym - mruknęła pod nosem wracając do łóżka - Idź już bo mama zaraz wstanie - szepnęła gasząc lampkę i jak gdyby nigdy nic gasząc światło i kładąc się na miękkich poduszkach.
- Musimy porozmawiać w końcu - mruknął tuż przy jej uchu. Jego głos był spokojny, i lekko zachrypnięty. Jej ciało na ten dźwięk lekko zadygotało.
- Może nie teraz co? Zaraz obudzisz moją mamę. Wyjdź stąd po prostu - odwróciła się na drugi bok, ale chłopak ani nie drgnął. Siedział w miejscu wlepiając wzrok nadal w swoją przyjaciółkę której nie chciał stracić.
- Chodź - podniósł ją za rękę i zaprowadził w stronę okna. Nie stawiała oporu, a wręcz przeciwnie. Jak zaczarowana szła za nim na dach, a już po chwili skakała w jego ramiona na dół. - Widzisz ten domek? - zapytał cicho wskazując głową na drewniany domek na drzewie. Ich wspólny domek. Posłała mu spojrzenie jak do idioty. Jak miałaby nie widzieć tego domku? - To jest nasze, stworzyliśmy go razem - związane w koński ogon włosy blondynki podrygiwały na wietrze, a ona sama wiedziała do czego chłopak zmierza. Był środek nocy a on ją budził po to aby z nią porozmawiać o tym? 'Naprawdę mu zależy' - pomyślała sama do siebie, ale nie chciała nawet słuchać jego wyjaśnień.
- Justin, jestem zmęczona - mruknęła pod nosem nie chcąc nawet zaczynać rozmowy na ten temat. Ostatnia taka jakże przyjemna konwersacja skończyła się na kłótni.
- Alex, proszę - szepnął chwytając jej dłoń. Czuł pod swoimi palcami jak jej ręka po prostu trzęsie się. Chciał po prostu aby ona go wysłuchała i nic więcej, chciał pokazać jej że nadal jest dla niego kimś ważnym.
†
no to jest już kolejny rozdział . od razu chcę wam powiedzieć że przepraszam za literówki i za wszystkie błędy , ale chyba każdemu się zdarzają . oczywiście staram się aby było ich jak najmniej a najlepiej w ogóle . Druga sprawa to jest taka , w tym rozdziale jest trochę po prostu o cięciu się , nie myślcie że jest to kolejne opowiadanie o tym , o boże jakie to jest i w ogóle , ale to jest coś co się zdarza coraz częściej u nas , dużo osób wie jak to jest a ten opis po prostu jest po to aby przybliżyć co się czuje wtedy tym co tego nie robią - i dobrze. więc przepraszam jeśli zanudziłam was tym rozdziałem , i zdaje mi się że chyba Justin biorący prysznic był najciekawszy lol . Dobra , jeszcze chciałabym wam podziękować za komentarze pod każdym postem i za to że po prostu czytacie tego bloga. oh , mam nadzieję że będzie więcej komentarzy :)
podoba się № 6 ?
KOCHAM TĄ HISTORIĘ!! <3
OdpowiedzUsuńco ty gadasz, cały rozdział jest super <333 mam nadzieje ze jeszcze jutro dodaasz kolejny rozdział <333
OdpowiedzUsuńBOSKIE <33 DOBRZE,ŻE JEST KTOŚ KTO PORUSZA TAKIE KWESTIE <3 @ImWildBelieber
OdpowiedzUsuńwysłałaś mi na tt link do tego bloga. nudziło mi się więc postanowiłam zajrzeć. zakochałam się. następny blog, który oczarował mnie swoją historią i cudownym stylem pisania. nie każdy ma talent do pisania, a ty go posiadasz. fragment o cięciu się jest piękny. dobrze zrobiłaś pisząc o tym tutaj. jest to trudny temat dla wielu osób. sama kilka razy chciałam to robić, ale się powstrzymywałam, jednak wiem jakie uczucia temu towarzyszą. kocham to opowiadanie, choć to dopiero początek, też za to, że już widać powoli rozkręcającą się akcję. nie lubię jak wszystko dzieje się zbyt szybko bo potem nie ma o czym pisać. ta historia jest wyjątkowa tak jak ty. nie kończ jej zbyt szybko, proszę.
OdpowiedzUsuń@qBestBeLieBer
Boże, Boże, Boże, Boże i co teraz? Dlaczego w takim momencie przerwałaś? :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Moment o cięciu się jest bardzo interesujący i dobrze opisany. Oby w końcu odpuściłą i dała sobie wszytsko wytłumaczyć.. :C ~@justsejswaggie
OdpowiedzUsuńRany, akurat w takim momencie? :D Rozdział jest super. Czekam na NN. / laura.
OdpowiedzUsuńOna powie mu? Świetny czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńBiedna Alex, tyle przeszła.
Jestem ciekawa co się stanie w kolejnym może jakiś moment Justina i Alex :D Czekam ☺ @TeleDul
dlaczego w tym momencie? :( już się nie mogę doczekać nn ;) rozdział super :) @swaggyjusteen
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe opowiadanie, az przeczytalam wszystkie rozdzialy :D czekam na kolejna notke <3
OdpowiedzUsuńPo zajrzeniu na twojego bloga, zakochałam się. Umiesz pisać i to nawet bardzo. Co do rozdziału to wcale nie był nudny. Ciekawi mnie czy "coś" wyniknie z przyjaźni Alex i Justina. <333
OdpowiedzUsuńboże *-*to jest wspaniałe , czekam za nn ♥
OdpowiedzUsuń