czwartek, 14 marca 2013

№ 8

 - Śmingunis dyngus! - niska blondynka, z dwoma zaplecionymi wysoko warkoczami wpadła do pokoju swojego przyjaciela z małym zabawkowym pistoletem na wodę.
        - Aaaaa! - wrzasnął chłopiec zakrywając się mocniej kołdrą, chcąc uchronić się przed lodowatym strumieniem wody, wypływającym z zielonej zabawki. Sięgnął ręką na drugi koniec łóżka szukając swojej broni, którą specjalnie wieczorem napełnił aby móc czym psikać mamę gdy tylko się obudzi. - Lepiej uciekaj! - wyskoczył jak ninja spod kołdry i nacisnął spust swojego fioletowego pistoletu.
       - Wpierw mnie złap! - krzyknęła dziewczyna, już zbiegając po schodach.
    Wyleciała na podwórko stając za narożnikiem budynku. Gdy ciągle ubrany w piżamę brunet wyszedł spokojnie zza rogu, Alex od razu przystąpiła do ataku, i nie puszczając spustu psikawki, lała go wodą póki amunicja się nie skończyła. Kiedy tylko jej woda się wyczerpała, chłopiec uśmiechnął się szeroko i wyprzedzając ruch dziewczyny złapał ją za rękę i przytrzymał mały przycisk. Jej warkoczyki, wesoło skaczące teraz oklapły i zrobiły się ciężkie i namoknięte. Zwiewna żółta sukienka w czerwone groszki przylegała do jej podkoszulki, którą miałam pod spodem. Czuła rónież że nawet białe rajstopki w świąteczne zajączki jej przemokły. Brązowooki mógł powiedzieć to samo. Jego piżma superbohatera była całkiem mokra, jakby dopiero co wynurzył się z basenu. Krótkie włosy były pozlepiane ze sobą, a pojedyńcze kosmyki opadały na czoło. Oboje widząc siebie nawzajem zaczęli się śmiać jak głupi.

    Justin obudził się z wielkim uśmiechem na ustach, pewnie tylko dlatego że miał naprawdę fajny sen. Często mu sie śniły sceny z jego i Alex dawnej przeszłości, kiedy trzymali się razem i bawili się co chwilę, dokuczając sobie nawzajem. Nie pierwszy raz śniło mu się to wspomnienie ze świąt dziesięć lat temu. Mieli wtedy tylko 8 lat, i uwielbiali się bawić wodą, i lać nią się nawzajem jak i wszystko na około.
    Przetarł zaspane oczy i nawet nie patrząc na zegarek udał się do łazienki. Z na w pół przymkniętymi oczyma, wyciągnął swoją szczoteczkę do zębów z kosmetyczki stojącej na szafce oraz nowy żel do twarzy. Wycisnął trochę miętowej pasty na szczoteczkę i wyszorował zęby. Umył jeszcze porządnie twarz, a następnie zdejmując bokserki wszedł pod prysznic odkręcając strumień na letni. Krople wody spływające po jego twarzy przywołały wspomnienie jego snu, przez co uśmiechnął się jeszcze bardziej.
    Dziewczyny już dawno w domu nie było. Siedziała w szkole, odliczając czas do końca ostatniej lekcji. Blondynka nerwowo skubała końcówkę granatowego swetra, wyrywając odstające milimetrowe niteczki. Miała teraz matematykę, którą i tak umiała doskonale. Zdążyła przerobić sama już cały temat, kiedy jej klasa robiła dopiero drugie zadanie. Śmiała się pod nosem, widząc jak kolejna osoba nieudolnie rozwiązuje zadanie na tablicy. Nie chciała się wyróżniać więc nie pokazywała innym jaka ona jest z tego przedmiotu dobra. Teraz się nudziła, wlepiając wzrok w zegar, na którym sekundowa wskazówka zbliżała się ku końcowi kolejnego okrążenia, kolejnej minuty. Stukała nerwowo długopisem o drewnianą powierzchnie swojej pojedynczej ławki. Za chwilę miał zadzwonić dzwonek, a ona marzyła tylko aby wrócić do swojego pokoju, zjeść doby obiad ugotowany przez mamę i zaszyć się w swoim pokoju, nie robiąc nic.
    Kiedy dzwonek w końcu zadzwonił, a dziewczyna udała się do swojej szafki odłożyć, oraz wziąć potrzebne do nauczenia się książki chłopak już stał i czekał w samochodzie, tuż przed bramą szkoły. Pamiętał jak zawsze przechodził z mamą tędy idąc gdzieś do sklepu i nie mógł się doczekać kiedy on będzie wystarczająco 'duży' aby móc przyjść tu, i uczyć się razem z tymi wszystkimi 'dużymi' ludźmi. Teraz tylko śmiał się z tego co kiedyś myślał, ale też żałował że nigdy nie miał okazji uczyć się w normalnym liceum. Nawet nie miał pojęcie jak dużo ciekawych rzeczy go ominęło. Szkolne bijatyki gwiazd koszykarskich na przerwach, różne durne zachowania szkolnych plastików, oraz scenki, których nie może zabraknąć w każdej szkole. Kiedy tak myślał, Alex właśnie przekroczyła próg szkoły, wychodząc na świeże powietrze. Było prawie lato, a dziewczyna chodziła w swetrze. Przeklinała się za swoje blizny, do których po wczorajszym dołączyły trzy nowe kreski. Pierwsza była za to że jest idiotką, druga była za to że mu wybaczyła, a trzecia że mimo tego że obiecała to i tak po raz kolejny cię pocięła. Na wczorajsze wspomnienia, poczuła delikatne mrowienie na przedramieniu, automatycznie się za nie chwytając, i leciutko pocierając.
      - Alex! - usłyszała znajomy głos za sobą. Brunet wysiadł z auta, machając żwawo w kierunku blondynki. Na placu szkoły dużo osób się zebrało z daleka obserwując całe zdarzenie. No bo co Justin Bieber miałby robić przed ich szkołą i wołać jakąś dziewczynę?
      - Hej - mruknęła dziewczyna, nie chcąc patrzeć na chłopaka.
      - Wsiadaj - uśmiechnął się. W głowie nadal miał obraz małej dziewczynki, z mokrymi warkoczykami i w mokrej sukience i rajstopkach w kolorowe zajączki.
      - Wiesz co, chyba wolę się przejść. - uśmiechnęła się przepraszająco i ruszyła przed siebie.
      - Nie wygłupiaj się, przyjechałem specjalnie po ciebie więc choć - podszedł do niej, i ciągnąć ją za dłoń, wolną ręką otworzył drzwi pasażera. Kiedy był pewien że dziewczyna wsiadła i zapięła pasy zamknął jej drzwi i sam wskoczył za kierownicę od razu uruchamiając pojazd.  - Jak tam w szkole? - Zielonooka mrużyła oczy, ciągle skubiąc sweter.
      - Okay - mruknęła. Nie wiedziała tylko skąd Justin wiedział o której kończy, i dlaczego po nią przyjechał. - A ty? Jak tam minął dzień? - zapytała, nie chcąc aby zapanowała niezręczna cisza.
      - Dobrze wiesz że niezły ze mnie śpioch - jego melodyjny śmiech rozniósł się po białym ferrari. Dziewczyna doskonale widziała że jej przyjaciel lubił, a wręcz powiedziałaby że kochał dużo spać - no to dopiero co wstałem i przyjechałem po Ciebie. Moja babcia gotuje dziś coś dobrego na obiad, więc może wpadniesz? - oderwał swoje czekoladowe oczy dosłownie na sekundę do drogi po to aby spojrzeć tylko na chwilę na nią.
      - Nie wiem, moja mama jest chyba w domu, i pewnie już coś gotuję - odparła nieśmiało, przerzucając swoją zabawę na ramiączko od swojej torby.
      - Nie martw się, ją też już zaprosiliśmy więc albo u nas zjesz - Justin zatrzymał się na czerwonym świetle i odwrócił głowę w jej kierunku, a ona w jego - albo głodujesz - zaśmiał się cicho.
      - No dobra, wybieram pierwszą opcję - zaśmiała się lekko i wróciła do swojej 'zabawy'. Chłopak ruszył, a kilka chwil później byli już pod jego domem wysiadając z auta. - To może ja pójdę odłożyć torbę i ... - nie dokończyła zdania. Chłopak nie pozwolił jej na to, ciągnąć już za ramię w kierunku jego domu.
    Otworzył zamaszyście drzwi, i szybko zdejmując buty zamknął je z powrotem, kiedy tylko Alex przekroczyła próg. Zdjęła buty tak jak Justin i odwieszając torbę na wieszaku, weszła w głąb domku, po którym roznosił się smakowity zapach. Kiedy weszli do kuchni, w piekarniku dostrzegli piekącą się tartę maślaną, czyli coś co Kanadyjczycy lubią najbardziej. Na piecu stały cztery garnki, w każdym gotowało się co innego. Biała para unosiła się nad nimi, i znikała w pochłaniaczu, który głośno pracował. Justin podszedł do niskiej starszej kobiety, owiniętej w granatowy fartuch i mieszającej drewnianą łyżką w misce stojącej na blacie. Pocałował delikatnie czubek jej głowy, i uśmiechnął się patrząc babci przez ramię. Zamoczył palec w gęstym dżemie w małym słoiczku stojącym obok i oblizał go szybko, mimo że Diane i tak to zauważyła przez co drewniana łyżka, którą przed chwilą coś mieszała pacnęła jego rękę. Zaśmiał się cicho i obrócił w stronę blondynki, która przyglądała się wszystkiemu stojąc w drzwiach kuchennych.
       - Patrz babciu kto nas odwiedził - zaśmiał sie Justin podchodząc do przyjaciółki i obejmując ją ramieniem. 
       - Dzień dobry -  uśmiechnęła się zielonooka w stronę starszej kobiety, która wycierała dłonie w fartuch, który miała na sobie i podeszła w jej stronę.
        - Witaj słoneczko - kobieta przytuliła delikatnie swoją sąsiadkę, uważając aby jej nie pobrudzić zbytnio swoim fartuszkiem. - Jak ja cię dawno nie widziałam - chwyciła ją za ramiona i delikatnie odchyliła od siebie - Ależ urosłaś - zaśmiała się, czochrając swojemu wnukowi włosy. - Obiad będzie za chwilę - uśmiech nie schodził z jej twarzy chyba 24h. - Justin nakryj do stołu, mam nadzieję że umiesz - zażartowała siwowłosa i dalej mieszała w swojej misce jakąś sałatkę.
       - Umiem - zaśmiał się brunet, przeczesując palcami włosy, i wyciągając z górnej szafki zwykłe, duże talerze i rozkładając je na stole przykrytym beżową, lnianą serwetą. Kiedy rozłożył na stole sześć talerzy zabrał się za wyciąganie z szuflady sztućce, a blondynka widząc go jak co chwilę gubił jakieś, bo wylatywały mu z rąk na podłogę nie mogła opanować śmiechu - Z której strony kładzie się widelce? - zapytał kiedy tylko udało mu się donieść w całości sześć widelcy i sześć noży na stół przez całą kuchnię.
       - Daj, pomogę ci - mruknęła dziewczyna biorą do ręki noże i rozkładając je po prawej stronie, tylko w jednym wypadku, zostawiając specjalnie dla Justina rozłożyła go po lewej. - Rozkładaj widelce - szturchnęła brązowookiego w ramię, i wzięła od niego połowę widelcy od razu rozkładając je po przeciwnych stronach talerza niż noże.
       - Nakrycie do stołu przerosło mojego wnuczka? - zaśmiała się Diane, nakładając do misek i na półmiski wszystko co ugotowała.
      - Troszeczkę - Alex zaśmiała się patrząc na zarumienionego Justina. Na twarzy miał uśmiech, i śmiał się w tej chwili sam z siebie. - Pomóc pani? - zapytała, podchodząc i biorąc gotowe już półmiski z jedzeniem i kładąc je na stół.
       - Dziadku! Mamo! - Justin wydarł się na cały dom - Chodźcie na obiad! - już chwilę potem rozległ się dźwięk otwieranych drzwi balkonowych, a z drugiej strony stukot nóg zbiegających ze schodów. - Przyszła do nas Alex na obiad mamo - uśmiechnął się brunet, kiedy do pomieszczenia weszła pani Mallette. Tylko wy młodniała od czasu kiedy blondynka ostatni raz ją widziała. Nadal była niska i szczupła. Nic się nie zmieniła.
       - Oh, Alex kochanie - kobieta momentalnie przytuliła zdezorientowaną dziewczynę - Jak ja cię dawno nie widziałam - uśmiechnęła się od ucha do ucha i stanęła w odległości ok metra od niej.
       - Dzień dobry Pani, też pani dawno nie widziałam - uśmiechnęła się uprzejmie, zmieszana zielonooka. Czuła się strasznie nieswojo, wśród ludzi, których tak dawno nie widziała.
      - Jaka pani? Przecież wiesz jak mam na imię - Pattie ponownie zwróciła się do niej ciągle uśmiechając się.
       - O, no i jest dziadek - uśmiechnął się Justin w stronę swojej przyjaciółki - Dziadku, pamiętasz... - nie dokończył
       - Jak mógłbym nie pamiętać Alex - zaśmiał się - Alex Evans, dziewczyna która nie bała się zlać mojego wnuka przy każdej możliwej okazji - zaśmiał się, podobnie jak wszyscy. Taka była prawda, no cóż. Jak byli młodsi, Alex uwielbiała siłować się z Justinem, a kiedy mówił coś głupiego po prostu waliła go poduszkę, lub ręką. Ale jak to dziewczyna, nie miała zbyt dużo siły aby zrobić mu cokolwiek złego, ale jednak zawsze szedł poskarżyć się dziadkowi. 'Chyba już tak nie robi' - dodała do siebie w myśli blondynka uśmiechając się do Brucea.
       - Smacznego - odezwała się Pattie, kiedy wszyscy zajęli już swoje miejsca przy stole. Tylko jedno zostało wolne, zapewne dla jej mamy, której ciągle nie było. Nie wiedziała czy przyjdzie, w końcu nigdy nie wracała tak szybko. Albo pewnie po raz kolejny coś jej wyskoczyło, coś co ją zatrzymało na dłużej w pracy.
    Po zjedzonym objedzie Alex pomogła posprzątać i grzecznie podziękowała za posiłek. Justin porwał ją za rękę w stronę ogródka, po drodze zgarniając ich buty. Rzucił je na taras, i stanął w drzwiach, równo z dziewczyną. Ona posłała mu pytające spojrzenie, na co on łobuzersko się uśmiechnął i nic nie powiedział.
       - Kto pierwszy założy buty i kto pierwszy w domku - krzyknął, i po prostu puścił rękę, którą przytrzymywał dziewczynę.
    W tej chwili oboje poczuli się ja dzieci, dziewczyna zapomniała o wszystkich, a umysłem jakby cofnęła się w czasie i znowu miała tych pare lat mnie i bawiła się po prostu w najlepsze. Pędem rzuciła się w stronę swoich butów lezących na trawie i wsunęła je na nogi i pobiegła w stronę drzewa na którym wisiał domek i chwyciła drabinkę w ręce. Kiedy miała się wspinać, poczuła zimne krople czegoś na swoich plecach. Odwróciła się, a już na nią psikał zimny strumień wody z węża ogrodowego. Justin śmiał się w najlepsze chlapiąc wodą swoją przyjaciółkę.
       - Już po tobie Bieber - zdenerwowała się dziewczyna, powoli podchodząc do bruneta, który nadal kierował wodę w jej stronę. Przytknęła dłoń do otworu z którego wylatywała woda, i zmieniła ona swój bieg i odbiła się, lecąc na Justina. Pisnął jak baba i upuścił końcówkę uciekając. Alex bez zastanowienia chwyciła zielony wąż i pobiegła za Justinem ciągle lejąc na niego wodę.
       - Dobra stop! - krzyknął podnosząc ręce do góry w geście poddania się. - Poddaje się! - potwierdził swój gest i uśmiechnął się. Mokre włosy opadały mu na twarz, lepiąc się do niej. Biała koszulka przylegała do jego bosko wyrzeźbionego ciała, a spodnie nisko opuszczone w dół, stawały się coraz cięższe i mocniej tylko opadały w dół pod wpływem wody, którą przesiąknęły. Dziewczyna czuła się jakby miała na sobie ubrania które ważyły tonę. Jej sweterek przemokł i podobnie jak spodnie bruneta, ciążył na niej strasznie. Legginsy jak legginsy, przemokły i dawały nieprzyjemne uczucie zimna. Blond włosy opadały na twarz, przyklejając się do niej. Justin podszedł do kranu w celu zakręcenia wody, ale zanim to zrobił dziewczyna zdążyła go jeszcze raz psiknąć. - A właśnie śnił mi się nasz śmingus dyngus - zaśmiał się cicho. Co roku strasznie obydwoje cieszyli się na to święto. Potrafili zawsze bawić się wodą przez cały dzień, w kółko lejąc się po świeżo przebranych ubraniach.
      - Dlatego postanowiłeś mnie oblać - zaśmiała się blondynka, wyrzucając ręce w górę trzepiąc nimi. - Idę do domu się przebrać. Dziękuję za obiad - uśmiechnęła się do niego, i zniknęła na części swojego podwórka.
    Co było dziwne, jej matka w domu była. W korytarzu zobaczyła jedną wielką walizkę, na co się zdziwiła, a na jej ustach pojawił się lekki grymas. Zdjęła mokre buty i zaniosła je do kotłowni gdzie położyła je pod kaloryferem chociaż to i tak nic nie da bo o tej porze roku nikt w piecu nie grzeje. Zdjęła szybko sweter, a na jego miejsce zarzuciła wielką czarną bluzę. Podobnie zrobiła z legginsami, a zamiast nich założyła szare dresy.
      - O boże kochanie co ci się stało - zaśmiała się matka widząc mokrą córkę. Widziała przez okno całe zamieszanie, całą zabawę. W duchy była strasznie szczęśliwa że jej mała dziewczynka w końcu zaczyna się uśmiechać, że znowu robi to szczerze i po prostu dobrze się bawi.
      - Nic, tak jakoś Justin mnie oblał - zaśmiała się. Jej uśmiech był cudowny. Śnieżnobiałe, równiuteńkie ząbki, pełne malinowe usta, i urocze dołeczki w policzkach.
      - Wiem, wiem - zaśmiała się kobieta klepiąc jej ramie. - Alex słuchaj - zaczęła, drapiąc się po karku w zdenerwowaniu - Wiem że trochę głupio, ale nagle dostałam wezwanie z pracy, mają gdzieś awarię w restauracji i muszę jechać na dwa dni. Wiem że jesteś już duża i na pewno dasz radę i sobie poradzisz, ale jak nie chcesz abym jechała to ja ... - nie dokończyła.
      - Jedź, nic mi nie będzie - strasznie bała się zostawać sama w domu, ale wiedziała że dla mamy to ważny wyjazd, i że nie może nawalić. Nie chciała sprawiać jej przykrości. Przecież dwa dni to też tylko dwie noc, czyli nic wielkiego.
       - Zawsze jak będziesz czegoś chciała to idź do państwa Dale, oni zawsze ci pomogą, no i jest jeszcze Justin i Pattie. Poradzisz sobie prawda kochanie? - pocałowała córkę w głowę i ubrała swój beżowy płaszczyk sięgający jej do połowy uda.
hi guys , przepraszam że dawno nie pisałam, że nie dodwałam rozdziału. mam nadzieję że ten wam się podoba i że będziecie komentować i wyrażać swoje opinie . Przepraszam bardzo, mój błąd że tam przez pomyłkę się nie dodało i przepraszam jeśli znajdziecie jakieś błędy ponieważ coś się zjebało z bloggerem i jakoś mnie wyresetowało -,- Ale mimo wszystko mam nadzieję że się podoba i że skomentujecie i będzie więcej komentarzy niż ostatnio, za które bardzo bardzo dziękuję <3

15 komentarzy:

  1. Boskie! Jak zwykle. Tylko za krótki :< CHCĘ WIĘCEJ.

    OdpowiedzUsuń
  2. super! :) jestem ciekawa kiedy wszystko wyjdzie na jaw ;) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie! Fajnie by było jakby zaprosiła na te dwa dni Justina *.* ~@justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział świetny , nie mogę się doczekać następnego <3 awwwww *.* tez bym chciała mieć takiego przyjaciela . Ciekawi mnie tylko jak rozkręcisz akcję z tym że ona była w tejklinicie i się cieła i czy Justin w ogóle się o tym dowie . ej a w ogóle dlaczego ona była w tej klinici ? ty wredna małpo nawet nam nie chcesz powiedzieć #lol

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ☺
    Może Justin przenocuje u Alex ;P
    No i wtedy zapewne zobaczy jej blizny, ja chcę jak najszybciej, nowy bo jestem ciekawa co dalej wymyśli twoja wyobraźnia ♥
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie się cieszę, że justin tak bardzo chce obudować ich relacje. ale powinien też bardziej pomyśleć i zastanowić się nad tym dlaczego alex zachowuje się tak jak zachowuje. ciekawe, co będzie się dziać przez te dwa dni, jak nie będzie jej mamy. omomomomom, wyczuwam dobre akcje. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No ładnie :P nawet nie wiesz ile radości sprawia mi czytanie twojego opowiadania. Gdy go czytam śmieje się, a czasami nawet łezka w oku się zakręci. ♥ czekam na kolejny a niecierpliwością =D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuuudowne. Baaardzo mi się podoba! Gdyby ktoś zakładał FanClub Twojego opowiadania to mam nadzieję, że będę w czołówce fanek. Czytam ogromne ilości opowiadań, dlatego jestem już trochę obeznana w tym świecie. Jest niewiele opowiadań, na które czekam z zapartym tchem i twierdzę, że każdy pojedynczy rozdział jest w tych najlepszych, ale mogę oznajmić wszech i wobec, że Twój wlicza się do tego grona! Historia, którą wymyśliłaś jest niepowtarzalna i unikatowa, i jak na razie nie jest to Love Story tylko Friends Story. Intryguje mnie co on chciał jej powiedzieć jak był mały i czy wszystkie szczegóły jej cięcia się zostały już ujawnione. Ta akcja z wodą i jego wspomnienia są genialne!
    Bardzo mi się podoba, a Ty dziewczyno masz talent! Nie zmarnuj go i pisz nam to cudowne opowiadanko :-*
    <3 <3 <3 <3 <3
    @SwagggerLove
    swagggerlove.blogspot.com
    P.S. Byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała również do mnie i mojej przyjaciółki. Zostaw po sobie ślad, zapewne wiesz jakie to ważne dla każdego Bloggera/Bloggerki. Nasze opowiadanie genialne jest, ale fajnie by było gdybyś sama wyraziła opinię. W najbliższym czasie 9 rozdział. Zapraszamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniały! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super , super ! Czekam na nn .

    OdpowiedzUsuń
  11. Suuuper *.* Czekam na NN < 33

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne.<3333 czekam na więcej. ;****

    OdpowiedzUsuń
  13. super :). czekam na moment, w którym Justin zobaczy blizny Alex c;. Do NN =3 / laura.

    OdpowiedzUsuń
  14. podoba mi się :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń