sobota, 2 marca 2013

№ 1


Blondynka siedziała już na swojej walizce w długim i wąskim korytarzu klinik, czekając aż jej matka łaskawie odbierze ją z tego miejsca. Te wszystkie białe ściany i niewygodne łóżka kojarzyły jej się tylko z bólem, i z tym co przeszła jeszcze dwa lata temu. Dziewczyna wiedziała że żeby wyjść z tego wariatkowa, po prostu musi zapomnieć, ale ta trauma nie chciała jej opuścić. 
Pomasowała skronie zamykając oczy i wyszeptała do siebie pod nosem że wszystko będzie dobrze. To dziś miała opuścić klinikę raz na zawsze, uciec stąd i zacząć z powrotem żyć normalnie. Chciała wrócić w końcu do szkoły i mieć swoich przyjaciół. Od dłuższego czasu tylko o tym marzyła. Łudziła się również na to ze jej matka stanie się normalna, mniej przewrażliwiona a przede wszystkim że skupi na niej więcej swojej uwagi niż wcześniej. 
Kiedy tak myślała przez korytarz podążała żwawym krokiem rozwichrzona, blond kobieta ubrana w luźną, zwiewną sukienkę. Wyglądała jak kolorowa papuga, która gestem ręki przywołała dziewczynę chcąc aby podpisała jakiś papier. Dziewczyna z wraz z matką złożyły parafki na dokumencie i ciągnąc za sobą walizki opuściły raz na zawsze klinikę. 
    - Jak się cieszę że w końcu nie będę sama w tym domu - kobieta ciągnęła za sobą do samochodu jedną z dwóch walizek córki. 
Obie wsiadły do samochodu, od razu wrzucając na tylne siedzenie bagaże i zapinając pasy bezpieczeństwa. Pani Evans poprawiła siedzenie kierowcy i opierając ręce na kierownicy odwróciła głowę w stronę córki.
    - Obiecaj że nigdy nie będziemy musiały tu wracać - dziewczyna poczuła jak swędzą ją nadgarstki gdzie miała wielkie blizny, a na samo wspomnienie powodów przez które dziewczyna je zrobiła wzdrygnęła się i tylko przytaknęła matce głową. 
Kiedy samochód ruszył, dziewczyna poczuła się szczęśliwa i taka wolna. Spojrzała w boczne lusterko gdzie zobaczyła biały budynek z wielkim napisem 'Centre for Addiction and Mental' znajdujący się przy 250 Collage St w Toronto. Przełknęła głośno ślinę niedowierzając że zmarnowała sobie ponad dwa lata życia siedząc w tamtym miejscu. Na szczęście jej udręka się skończyła, dzięki temu że pogodziła się ze wszystkimi złymi rzeczami jakie ją spotkały. 

Dziewczyna przez całą drogę do domu się nie odzywała a jej matka koncentrowała się tylko na drodze i przeklinając pod nosem kiedy natrafiały na jakiś korek wyjeżdżając ze stolicy naszej prowincji. Droga była dosyć długa ale Alex cały czas z zainteresowaniem patrzyła na mijane, rozmazane krajobrazy za oknem. Starała się przypomnieć tę drogę jak najlepiej tylko umiała, ale chyba kompletnie wyleciała jej z pamięci. Blondynka bała się że nawet nie rozpozna własnego pokoju, w którym pewnie nadal dominował róż na ścianach, zasłonach i większości rzeczy. 'Jak wrócimy chyba będę musiała coś z tym zrobić ' - powiedziała sama do siebie w myślach uśmiechając się delikatnie.
        Zanim wydarzyła się cała seria złych zdarzeń, dziewczyna była słodką, grzeczną, kochaną córeczką. Lubiła kolor różowy, pluszowe misie. Nawet z biegiem lat, kiedy stawała się coraz starsza miała przy sobie nadal ukochanego misia i różowy pokój. Teraz gdybyście ją porównali do tamtej osoby, którą była, już nie jest nią. Jest zupełnie inna, doroślejsza, dojrzalsza. Może zmieniła się przez to wszystko, ale wewnątrz siebie nadal była wrażliwa, sympatyczna, potrzebująca po prostu miłości chociaż ukrywała to pod ciemnymi ubraniami, i nie lekkim makijażem.

Kobieta za kierownicą nie lubiła ciszy, dlatego szybko włączyła radio chociaż trochę rozluźniając napiętą ciszę. Widziała jak jej córka uśmiecha się słysząc pierwszy raz od jakiegoś czasu dźwięki największych hitów. Pokręciła pokrętłem radia samochodowego pogłaśniając muzykę. Obie chyba znały aktualną piosenkę ponieważ równocześnie nuciły jej słowa pod nosem. Piosenka się zmieniła, a z nie wielkich głośników wmontowanych w drzwi samochodu wydobyły się pierwsze takty piosenki której dziewczyna nigdy nie słyszała. Wpatrywała się  w jezdnię starając się nadążać za zmieniającym się krajobrazem za oknem. Piosenka był całkiem spokojna, ale miała w sobie coś co sprawiało że każdy chciał do niej tańczyć. Zielonooka stukała palcem wskazującym o ciemno szarą tapicerkę którą obite były drzwi. 
    - Kochanie, wiesz kto to śpiewa ?  - zapytała starsza Evans patrząc na swoją córkę uśmiechając się przyjaźnie. Dziewczyna na to tylko uśmiechnęła się i zaśpiewała głośno refren który powtarzał się już drugi raz. Pokręciła przecząco głową i spojrzała na matkę która uśmiechała się dumnie - Oh nawet nie poznajesz głosu własnego przyjaciela, to Justin kochanie - uśmiechnęła się rodzicielka i dalej skupiła wzrok na drodze. 
    - Fajnie - dziewczyna momentalnie zmieniła nastawienie co do piosenki i od razu stwierdziła że jest głupia i nie ma sensu. Jej noga przestała podrygiwać pod siedzeniem a palce przestały stukać, po czym szybko przełączyła stację. 
    - Co jest Alex ? - zapytała mam z powrotem przerzucając stację gdzie właśnie kończyła się piosenka jakże jej kochanego przyjaciela. Dziewczyna tylko ściszyła radio i oparła głowę o zagłówek patrząc na czysty sufit auta. Ścisnęła ręce w pięść z boku aby mama tego nie zauważyła a w jej oczach zebrały się łzy. 
    - Nic - uśmiechnęła się blado prędzej sama do siebie, utwór się skończył a prowadzący zabrał głos.
    - Tak, dobrze słyszeliście. To był nasz Justin Bieber - mężczyzna podkreślił słowo 'nasz' chcąc powiedzieć przez to że to właśnie tu się urodził i wychował, i miał przyjaciół. 'Przyjaciół' - blondi żachnęła sarkastycznie sama do siebie - Już niebawem wyjdzie nowy krążek tego artysty a już za około pół roku ruszy nowa trasa koncertowa licząca ponad 200 koncertów! - krzyknął mężczyzna w głośnikach a potem tylko dodał - Teraz gram Taylor Swift i We Are Never Ever Getting Back Together. 

Dziewczyna weszła do domu wraz ze swoją matką. Rozglądała się dookoła starając się przypomnieć gdzie co leżało. Wiedziała że to nie będzie takie proste, skoro więcej niż dwa lata je nie było w tym miejscu. Przełknęła ślinę uśmiechając się wesoło na widok jej zdjęć jak była mała, wiszących na ścianie nad kominkiem. Wisiało tam też zdjęcie jej z Justinem, uśmiech zszedł z jej twarzy i zdjęła je odkładając obrazkiem w dół na komodę. Matka dziewczyny była w kuchni, zabierała się za wyciąganie z lodówki potrzebnych do ugotowania obiadu produktów. Czekała na córkę chwytając metalowe garnki i stawiając je z boku.  Kiedy w drzwiach stanęła jej córka uśmiechając się lekko blondynka przepasała ją w pasie białym fartuchem i popchnęła w kierunku nie wielkiej kuchennej wysepki i dała jej za zadanie obierać ziemniaki i kroić je na plastry. Sama zabrała się za przygotowywanie mięsa i marynowanie go. Z wprawą wsypywała kolejne przyprawy nawet nie patrząc na przepis ile tego potrzeba. 
Co się dziwić? Allison Evans była najlepszą kucharką chyba w całej prowincji Ontario. Kobieta prowadziła własną restaurację do której przychodziły tłumy a rezerwację na wieczory trzeba było składać  z co najmniej dwu tygodniowym wyprzedzeniem. Kiedy Alex była w Toronto pani Evans całymi dniami siedziała w restauracji parę kilometrów od Stratford gdzie był idealny punkt lokalny. Kiedy tylko znalazła wolną chwilę to jechała odwiedzić córkę, ale zazwyczaj było to tak że po prostu wpadała do niej na chwilę niby przy okazji, jadąc na jakieś spotkanie lub na zakupy, czy coś w tym rodzaju. Odwiedziła ją tylko raz w miesiącu bo pracowała, ale teraz postanowił to zmienić i poświęcać swojej, już nie takiej małej pocieszce, więcej czasu. 
Dziewczyny połączyły swoje wykonane zadania i włożyły wszystko do wielkiej misy żaroodpornej układając mięso, makaron w dużych płaskich kawałkach i ziemniaki warstwami na przemian. Odstawiły naczynie do nagrzanego piekarnika i ścierając po sobie kuchnie poszły w kierunku dużego pokoju gdzie nadal stały nierozpakowane walizki. 
    - To może ja pójdę się rozpakować? - zapytała dziewczyna pokazując kciukiem za siebie w kierunku schodów, u których szczytu był jej stary pokój. 
    - Czekaj pomogę Ci - zaśmiała się Allison i biorąc cięższą walizkę córki ruszyła przodem w górę schodów. Kiedy doszły pod drzwi kobieta uniosła rękę do góry aby nacisnąć klamkę, kiedy drzwi stanęły otworem dziewczyna nie dowierzała własnym oczom - No to tak, twój nowy pokój - uśmiechnęła się do dziewczyny, która z całej siły się w nią wtuliła niemal dusząc swoim uściskiem. 
    - Ale jak ty to tak sama urządziłaś ? - zapyta z niedowierzaniem rzucając się na swoje nowe dwuosobowe łóżko z metalową ramą i wielkim baldachimem. 
    - Oh, sama bym sobie nie poradziła - będąca w siódmym niebie blondynka posłała jej pytające spojrzenia a ta tylko kiwnęła głową w stronę okna za którym znajdował się niedawno chyba odrestaurowany dom Bieberów. - Kiedyś Justin przyjechał do dziadków i przyszedł się z Tobą przywitać a ja akurat remontowałam pokój więc mi pomagał tak długo jak tutaj był - blondynka leżała z zamkniętymi oczami słuchając matki. 
    - Co mu powiedziałaś? Powiedziałaś mu dlaczego mnie nie było? - kiedy podniosła powieki, w jej oczach był strach, strach przed tym że on pomyśli o niej jak o idiotce. 
    - Powiedziałam mu że wyjechałaś pomieszkać trochę z ciotką Megan do Virginii. - uśmiechnęła się blado kobieta i szyła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna wypuściła gwałtownie powietrze z ust czując ulgę. 
Podniosła się z łóżka i dopiero teraz zobaczyła jaki cały pokój był piękny. Ściany były wrzosowego koloru z szarymi delikatnymi wykończeniami. Sufit był śnieżno biały, aż raził po oczach. Mama dziewczyny kupiła nawet nowe meble bo ze starych już pewnie wyrosła. Pokój nie był duży, w sam raz mieściło się w nim dwu osobowe łóżko, nie wielkie biurko z kupionymi już podręcznikami do szkoły. Jedna wielka szafa wraz z regałami, która zdobiła w całości jedną ze ścian od podłogi aż po sufit. W szafie miała pełno nowych ciuchów, które matka jej kupiła. Anderson może nie była młoda ale śledziła wszystkie trendy na bieżąco tak jak jej córka więc idealnie wiedziała w czym będzie mogła chodzić w tym sezonie. N a regałach leżały albumy, jej stare książki i różne pudełka, w których była biżuteria, jakieś drobne rzeczy i inne duperele. 
Blondynka tak strasznie cieszyła się z  takiej niespodzianki i z tego że w końcu znalazła się w domu. Położyła obie walizki na świeżo pościelone łóżko i otworzyła je wywalając na środek pokoju całą ich zawartość.  Posegregowała rzeczy na te do prania oraz na te których nie miała ani razu na sobie. Wszystkie brudne ubrania i brudną bieliznę poszła wrzucić do kosza na brudy, który ciągle stał w łazience. 'Nic się nie zmieniło' - zaśmiała się do siebie zielonooka wrzucając zabrane ze sobą rzeczy do pojemnika. Wróciła do swojego pokoju układając starannie każdą rzecz z osobna i wkładając do szafy nie chcąc robić już bałaganu w 'nowym' pokoju. Kiedy skończyła wplotła palce w swoje włosy zaczesując je do tyłu patrząc w sufit. Stała w tej pozycji chwilę ale już po chwili ruszyła w stronę biurka z białego drewna na którym leżał jej nowy plan zajęć i góra książek które będą jej potrzebne. Jej oczy rozszerzyły się do wielkości żetonów z wesołego miasteczka, na widok tak dużej ilości podręczników. Na drugiej kupce leżały czyste zeszyty aby miała w czym robić notatki, a w siatce powieszonej na mały haczyku, wystającym z boku biurka, były wszelkie przybory takie jak piórnik, paczka ołówków, linijki, długopisy, kredki i pisaki. 
Wzięła wszystkie przybory i rozpakowując je włożyła wszystko do piórnika który razem z potrzebnymi im podręcznikami i zeszytami na pierwszy dzień szkoły włożyła do jeden z ładnych toreb które znalazła w szafie. Odłożyła torbę na obrotowe krzesło przy biurku i udała się na łóżko gdzie kładąc się i zamykając oczy szepnęła 'Witaj w domu Alex Evans' . Chciała się zrelaksować lecz już po chwili z dołu wołała ją matka, zapraszając na ziemniaczaną zapiekankę, którą same upichciły.
                                                       
no to siemka guys , jest i pierwszy rozdział . Nie wiem czy się nadaję do pisania blogów , czy wychodzi mi to ale opinię pozostawiam wam . liczę że chociaż skomentujecie i będziecie czytać . wiem że to dopiero początek ale jeśli chcielibyście być informowani zostawiajcie komentarze w zakładce 'informowani †' u góry strony . ten blog założyłam wczoraj po 22 , a się zdziwiłam że aż 40 osób go odwiedziło . no cóż ,  dziękuję , co mogę więcej powiedzieć . 
podoba się  № 1 ?



10 komentarzy:

  1. blog się strasznie fajnie zapowiada . mam nadzieję że szybko dodasz koljny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. początek niezły, trochę nie do końca wiadomo o co chodzi ale mam nadzieję że już nie długo wszystko się wyjaśni :) Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie piszesz, to znaczy że masz talent do tego. Mam nadzieję że będziesz wstawiała szybko kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu zapowiada się dobrze . kurde no .. możesz dodać dziś jeszcze jeden <3333 Zapraszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaardzo ciekawe i wciąga. Czytam, czytam, czytam i nagle KONIEC. To jet za fajne, żeby tak szybko się kończyło! Moja wersja jest taka, że ona też się w nim zakochała, ale myślała, że on tego nie odwzajemnia, dlatego się cieła. Ale to tylko moje przypuszczenia, więc czekam na kolejny rozdział oraz wytłumaczenie powodu jej pobytu w Psychiatryku (?).

    @SwagggerLove
    Zapraszam:
    swagggerlove.blogspot.com

    P.S. Jakbyś mogła to wyłącz weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń
  6. zapowiada się ciekawie :) strasznie wciąga ...:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawie, ciekawie. zastanawiam się jak to dalej pociągniesz. mogłabyś mnie informować na Twitterze (o ile go masz)? mój nick to: @Baskuu . Xoxo
    _________________
    http://my-official-life-style-fashion-photos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O boże, super piszesz. <3 dopiero zaczynam, a już uwielbiam tego bloga. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. BARDZO PODOBA MI SIĘ PROLOG I ROZDZIAŁ 1
    ZAPRASZAM NA SWOJEGO BLOGA http://kaludyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem szczerze że bardzo mnie to zaciekawiło :)

    OdpowiedzUsuń