niedziela, 3 marca 2013

№ 2


Do pokoju weszła kobieta, a kiedy zobaczyła jeszcze śpiącą córkę przytuloną do Teda, swojego ukochanego misia, na jej usta wkradł się wielki uśmiech. Tak bardzo nie chciała budzić córki, ale dziś pierwszy jej dzień w nowej szkole, i nie mogła go przegapić. Podeszła do córki cicho na pacach aby nie narobić za dużego hałasu i nie budzić jej zbyt gwałtownie. Usiadła na skraju łóżka i pogłaskała ramię śpiącej blondynki. Pochyliła się nad nią i całując ją w czoło szepnęła 'wstajemy kochanie'. Alex mamrotała tylko coś pod nosem że jeszcze chwila, ale nie mogła zaspać. 'No wstawaj śpiąca królewno' powiedziała jej matka po raz kolejny do ucha dziewczyny, i delikatnie ją trochę odkrywając. Dziewczyna spała w najlepsze, a to że matka zabierała jej kołdrę chyba w najmniejszym stopniu jej nie przeszkadzało. 'Jak szybko wstaniesz zrobię Ci moje słynne naleśniki z syropem klonowym  - była pewna że to podziała. Nie myliła się. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i tak gwałtownie otworzyła oczy że już po chwili nie wytrzymała i musiała je z powrotem zamknąć chroniąc je przed ciepłymi promieniami słońca które zaglądało do jej pokoju przez odsłonięte okno. 'Ubieraj się' rzuciła kobieta wychodząc z pokoju. 
Naleśniki z własnym syropem klonowym który od zawsze przechowywały w piwnicy były najlepszym sposobem na przyjemne rozpoczęcie dnia. Jej matka robiła je bardzo rzadko, wręcz tylko na specjalne okazje jak urodziny albo jakieś święta. Dziś świętowały pierwszy dzień w szkole, oraz już od wczoraj jej powrót do domu. Dziewczyna z wielkim uśmiechem na ustach wygramoliła się z łóżka wkładając nogi w wygodne, pluszowe kapcie z wielkim tygryskiem. Kiedy tylko na nie spojrzała zaśmiała się sama do siebie niedowierzając że jej mama kupiła jej właśnie takie. Nie była małym dzieckiem, ale mimo to cieszyła się kiedy tylko mogła założyć je na nogi. 
Ruszyła do łazienki, po drodze zahaczając o szafę. Dumając chwilę i szukając czegoś wyciągnęła po prostu czarne rurki, jakie miała w standardzie nosić, oraz koszulę khaki, która miała na ramionach poprzyszywane czarne pagony ze złotymi ćwiekami i koralikami. Z szuflady wyjęła czystą bieliznę oraz biustonosz w czarne kwiatuszki i kontynuowała swoją drogę do łazienki nucąc jakąś piosenkę. 
Łazienka nie była zbyt duża. Pod jedną ścianą stała umywalka, razem z toaletą, a pod drugą nie wielki prysznic. W kącie stał wielki kosz na brudne ubranie gdzie blondynka odłożyła swoją piżamę i weszła pod prysznic. Włączyła ciepły strumień wody, a łazienka już w drugiej sekundzie wypełniła się parą wodną. Ciepłe krople działały idealnie na jej skórę, odprężały i relaksowały. Włosy miała okryte foliowym czepkiem aby ich nie pomoczyć. Kiedy wyszła spod prysznica owinęła się ręcznikiem i rozpuściła włosy. Zabrała się za ścieranie wczorajszego makijażu, który był już lekko odgnieciony, i rozmyty. Starła to wszystko wacikiem nasączonym mleczkiem do demakijażu o zapachu kokosowym. Wciągnęła unoszącą się woń kokosową do swoich nozdrzy i zmazywała oczy póki one nie były w całości naturalne. Następnie ubrała swoje rzeczy wyciągnięte z szafy które odłożyła na toaletę i zabrała się na nowo za swoje oczy. Wpierw lekko przejechała powiekę eyelinerem, a następnie podkręciła dosyć mocno oczy czarną maskarą. blushem do policzków, w kolorze delikatnego różu potraktowała swoje kości policzkowe a z szafki wyciągnęła perfum matki, który już od dawna miała w zwyczaju kupować. 'Nic się nie zmieniłaś mamo' - zaśmiała się w myśli, patrząc na stały skład kosmetyków swojej rodzicielki. 
     -Alex ! - krzyknęła matka z dołu. Dziewczyna wszyła z łazienki kierując się prosto do kuchni, gdzie jej mama kończyła smażyć ostatniego naleśnika. Odłożyła je wszystkie na jedną kupkę, tworząc nie małą ich kupkę. - Smacznego - kobieta polała naleśniki syropem klonowym i podała dziewczynie, która wygodnie zasiadła przy barze kuchennym. 
Kiedy tylko biały, okrągły talerz, ze stosem naleśników polanych jej ulubionym syropem, pojawił się przed nią od razu zabrała się za jedzenie. Jak niektórzy mówią 'jadła aż jej się uszy trzęsły'. Odkrawała kawałki, a już po chwili wędrowały do jej ust, które ledwo się zamykały od ilości naleśników w jej buzi. Kobieta stojąca przy blacie i przypatrująca się córce tylko śmiała się pod nosem widząc jak jej mała dziewczynka pożera wszystko jak mały dinozaur. Odłożyła od siebie talerz nie zostawiając na nim ani okruszka, ani kropelki tego pysznego syropu. Wylizany talerz do czysta. 'Dziękuję mamo' - pocałowała ją w policzek i szybko zniknęła do góry s powrotem zamykając się w łazience po to aby umyć zęby. Kiedy już to zrobiła, wzięła ze swojego pokoju torbę wczoraj uszykowaną, z książkami i zeszła na dół chcąc poprosić Allison o podwiezienie. Nawet nie musiała się jej pytać. Kobieta stała już w drzwiach, z torebką przerzuconą przez ramię i kluczykami obracanymi na palcu. 
    - Jedziemy, mamo ? - zapytała i szybko ruszyła w stronę stojącego na podjeździe auta. 
  †
     - O. Mój. Boże - krzyknęła jakaś dziewczyna na środku korytarza - Alex Evans?! - blondynka momentalnie się obróciła  ale nawet nie zdążyła spojrzeć na osobę która ją wołała ponieważ, ona już mocno ściskała ją. Wzrok przysłoniła jej wielka burza kasztanowych włosów, którą tak dobrze znała. 
    - We własnej osobie - zaśmiała się blondynka odsuwając na odległość ramienia Stephanie, swoją dawną przyjaciółkę. 
    - Nie wierze że wróciłaś - Steph miała na twarzy wielki uśmiech którym Alex momentalnie się zaraziła. 
Wszyscy w tej szkole myśleli że blondynka po prostu przeprowadziła się do ciotki Megan do Virginii, ale tak nie było. Nikt nie znał prawdy oprócz jej samej. Nawet jej matka nie wiedziała co tak na prawdę się wydarzyło. Nie chciała o tym mówić, tym bardziej nie pisnęła ani słówka. Chciała to dusić w sobie do końca, bała się że jeśli o tym komuś powie, ten ją zostawi, opuści. Bała się jak będą reagować inni. 
    - We własnej osobie - zaśmiała się w stronę rudowłosej ponownie ją przytulając.
Stephanie jeszcze zanim to wszystko się tak potoczyło, była jej najlepszą chyba przyjaciółką. No najlepszą tuż za Justinem. To jemu bezgranicznie ufała, wierzyła. Z dziewczyną była blisko, wręcz bardzo ale nie aż tak jak z szatynem. Widywała się z nim codziennie, mieszkali obok siebie i spędzali prawie cały wolny czas w swoim towarzystwie, z ciemnooką widziała się tylko w szkole od czasu do czasu spotykając się w weekendy, organizując jakieś wspólne wyjścia na zakupy lub do kina.
Blondynka nawet nie wiedziała jak bardzo za nią tęskniła, miała ochotę się rozpłakać ze szczęścia kiedy dawna przyjaciółka od tak wtuliła się w nią, a szczególnie cieszyła się z tego że po prostu najzwyczajniej o niej nie zapomniała. W jej sercu od razu zrobiło się cieplej kiedy ktoś, kogo tak dawno nie widziała, po prostu ją przytulił i tęsknił cały ten czas. 
Dziewczyny przez cały czas w szkole były nie rozłączne, wręcz gadały ze sobą non stop  nawet podczas lekcji pisały liściki wymieniając się informacjami o tym, co wydarzyło się w ciągu tych dwóch lat. Alex nie wyobrażała sobie że aż tyle mogło się porobić, w tej szkole, w tym małym miasteczku. Niektórzy, zaprzyjaźnili się ze swoimi dawnymi wrogami, niektórzy zwyczajnie się wyprowadzili albo przeprowadzili w inne miejsce, kadra nauczycielska również uległa zmianie ale to jakoś najmniej ją interesowało. Stephanie była na razie jedyną osobą która ją chyba zapamiętała, i rozpoznała mimo zmian które w niej nastąpiły. Inni ludzie patrzyli się po prostu na nią jak na nową uczennicę, chociaż dla połowy z nich po prostu nią była, dla tych co doszli w przeciągu tych dwóch lat. Parę chłopaków ze starszych klas, albo nawet ze szkolnej drużyny football'owej obejrzało się za nią raz czy dwa, ale nawet nie chciała na to zwracać uwagi. Paru chłopaków, wręcz wyprzystojniało co wywoływało uśmiech na jej twarzy wiedząc, że może kiedyś spodoba jej się któryś. 
Lekcje nie dłużyły się, leciały bardzo szybko. Nauczyciele byli dla niej mili, myśląc że jest nowa. Nawet jej stara wychowawczyni, jędza od biologii jej nie rozpoznała, dopiero kiedy wyczytała jej nazwisko z dziennika skojarzyła i ciepło się do niej uśmiechnęła. Kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek wraz z ciemnooką, rudą dziewczyną wyszła ze szkoły kierując się do niej do domu. W brew pozorom, dziewczyny mieszkały bardzo blisko siebie, ale Alex przez dwa lata po prostu zapomniała nawet jak wyglądał jej dom. Teraz gdyby nie Steph, musiałaby wracać sama do domu, kierując się tylko pamięcią, która ją zawodzi. Pamiętała tylko jak jechała mama kiedy ją odwoziła. Na szczęście przyjaciółka odprowadziła ją aż pod same drzwi jej domu, mocno ściskając na pożegnanie. 
Kiedy zielonooka chciała otworzyć drzwi, były zamknięte. Matka jeszcze nie wróciła, a ona sama nie wzięła kluczy. Obeszła cały dom dookoła aby zobaczyć czy może znajdzie rodzicielkę w domu, ale chyba się przeliczyła. Okna i rolety były pozamykane, nic nie włączone. 
Dziewczyna usiadła pod wielkim drzewem na jej podwórku i odłożyła torbę obok siebie. Ten dzień nie był długi, ale i tak czuła się wymęczona i przepełniona emocjami jak na dzisiaj. Oparła się plecami o korę wielkiego starego drzewa, i odchyliła głowę do tyłu. Momentalnie zerwała się z miejsca i odeszła parę kroków od miejsca w którym siedziała po to aby dokładnie przyjżeć się temu co ujrzała. 
Nad jej głową znajdował się wielki, stary domek, zbudowany z drewna. Miał małe okienko, które nie miało szyby, tylko drobną siateczkę przybitą do jego ram, która była zabezpieczeniem przed wypadnięciem stamtąd  Tak dobrze znała ten domek, tyle pięknych wspomnień miała z nim związanych. Do domku prowadziła tylko jedna droga. Wąska drewniana drabinka, po bokach zabezpieczona jedynie lnianym sznurem grubo plecionym. Niepewnie blondynka chwyciła sznur i postawiła nogę na pierwszym szczebelku. Była strasznie ciekawa czy cokolwiek co tam było jeszcze przetrwało. Stawiała kolejne kroki na wąskich szczeblach, starając się tylko aby się nie poślizgnąć i żeby noga zwyczajnie się nie osunęła. Kiedy dotarła już na prawie ostatni szczebel, przesunęła zasuwkę na drzwiczkach dzięki którym można było wejść do domku i podniosła ją tym samym wchodząc tam. 
Domek nigdy nie był duży, ale kiedy była mała był wręcz ogromny. Teraz ledwo zmieściły by się trzy osoby, nawet gdyby się skurczyły. Ściany były pomalowane w różne bazgroły  kwiatki, auta, nutki, misie, słoneczka i chmurki. Ona sama to wszystko rysowała wraz z przyjacielem. W kącie stał mały plastikowy stolik, na którym siedział pan Miś razem z panią lalką. Były też również filiżanki plastikowe i inne dziewczęce rzeczy. W drugim kącie pomieszczenia były bardziej chłopience rzeczy. Auta, zabawki ze spider manem  z batmanem, równe traktory i figurki różnych dziwolągów. Alex cały czas uśmiechała się, widząc to wszystko co tu leżało. Tak cholernie zatęskniła w tej chwili za wszystkim. Wyjrzała przez prowizoryczne okno, z którego był idealny widok, jak się spojrzało w lewo na dawny pokój bruneta, a jak się spojrzało na prawo, na jej obecny pokój. Zawsze krzyczeli do siebie, i umawiali się co będą robić. 

    - Alex odbiór ! - krzyknął chłopak do puszki, która była połączona nitką z puszką dziewczyny. Mała uśmiechnięta od ucha do ucha blondynka tylko czekała na wiadomość od chłopaka stojąc ze swoją słuchawką przy uchu. 
     - Justin, co dziś robimy? - tym razem ona mówiła do aluminiowej puszki, a chłopak tylko przykładał ją do ucha. Naoglądali się za dużo kreskówek, i myśleli że to co słyszą było przenoszone za pomocą jakiejś nieznanej magi do ich puszek, ale tak na prawdę krzyczeli na tyle głośno aby się usłyszeć.
    - Mamy tajną misję, musimy iść do naszej bazy - krzyknął chłopak, szczerząc się jak nie wiadomo co. Mała dziewczynka w zaplecionych przez mamę warkoczykach i nowej różowej bluzeczce z krótkim rękawem wychyliła się przez okno i pokazała tylko im dobrze zrozumiały znak i zniknęła w głębi swojego pokoju. Chłopak jak zawsze nie ogarnięty, ubrany w znoszone, granatowe dresowe spodenki, i bluzkę ze spider manem  ruszył biegiem na dół aby jak najszybciej pójść do ich domku na drzewie. 
    - Kod 789 - zaśmiała się dziewczynka kiedy tylko spotkali się na dole. 
To były rzeczy których nigdy się nie zapomina, Alex też ich nie zapomniała. Miała wspaniałe dzieciństwo, u boku wspaniałego dawnego przyjaciela. Usiadła pod ścianę, opierając się o stół stojący za nią. Kiedy tylko odwróciła głowę w stronę ściany znajdującej się tuż przy jej twarzy zobaczyła nie wielki wyryty napis. Przejechała po nim palcem a w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy.
    - Justin + Alex = BFF - przeczytała na głos, i pierwsza łza spłynęła po jej policzku. Tak bardzo chciała wiedzieć , dlaczego chłopak ją zostawił, dlaczego nie powiedział jej że wyjeżdża. Wyryli razem ten napis, jego scyzorykiem, który dostał od taty, nawet w wieku trzynastu lat potrafili przychodzić tu i siedzieć cały czas, zaraz po zrobieniu swoich zadań domowych. - Nie dotrzymałeś słowa - szepnęła sama do siebie i podniosła się z zimnych desek podłogi. 
Podeszłą do skrzynki, w której układali swoje książki. Większość z nich była już zawilgocona, ponieważ nikt ich  nigdy stąd do domu nie zabrał. Szukała czegoś. Przegarniała wszystkie książki wywalając je na podłogę obok niej. Kiedy z białej skrzynki wyciągnęła to czego szukała momentalnie wiedziała gdzie otworzyć, na jakiej stronie. Był to zwykły zeszyt, w którym więcej niż połowa kartek była zapisana.
You just call out my name,
and you know wherever I am
I'll come running, oh yeah baby
to see you again.
Winter, spring, summer, or fall,
all you got to do is call
and I'll be there, yeah, yeah, yeah.
You've got a friend.*
Dziewczyna czytając to miała łzy w oczach , napisała tę piosenkę wraz z Justinem. Już od dawna był dobry w ich pisaniu. Miał głowę do tego, a teraz proszę. Pisze piosenki nadal, ale już to nie są tylko takie pioseneczki, rymowanki, tylko to są same przeboje. Tą piosenkę razem napisali bazując na swojej własnej przyjaźni, kiedy tylko go wołała on przybiegał do niej jak najszybciej tylko mógł  Tyle razy go wołała nie tylko przez sen, ile razy dzwoniła odkąd wyjechał bez słowa, a on nie wrócił. Nie odebrał telefonu, nie napisał listu. Płakała, bo brakowało go wtedy kiedy go tak na prawdę brakowało. Kiedy tylko najbardziej go potrzebowała. Usiadła na środku domku i płakała, a jej słone łzy pozostawiały ślad na zapisanej kartce w notesie.
                                                       
strasznie dziękuję wam za te komentarze , mam nadzieję że z każdym kolejnym postem będzie ich więcej . a co do rozdziału , to mam nadzieję że się spodoba i swoją opinię wyrazicie w komentarzu . Uwielbiam pisać chociaż tak w stu procentach nie jestem przekonana czy dobrze to robię . za literówki , i wyrazy powtarzające się przepraszam . omg i założyłam sobie twittera :)
podoba się № 2 ?


9 komentarzy:

  1. świetny rozdział , strasznie mi się podoba. No i tylko czekam aż pojawi się Justin <333

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział , czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Baaaaaaardzo fajny. Jestem w pierwszym stadium zakochania <3 Nie napiszę za dużo bo się spieszę, ale rozdział jest cudowny. Czekam na NN bo jeszcze, praktycznie jesteśmy w punkcie wyjścia i nie za wiele wiadomo, ale chyba o to chodzi :-D

    @SwagggerLove
    Swagggerlove.blogspot.com
    P.S. Zauważyłam jeden błąd. Mianowicie jest to "s" zamiast "z" przy "powrotem". Pisze się z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wiem, dlatego przepraszam za błędy, wszędzie tak piszę bo po prostu mój dziwny komputer tak poprawia -_- a jak napiszę rozdział to nie mam siły poprawiać, szczególnie że jak mam wenę po prostu piszę jeden i zaraz drugi . sry . ;)

      Usuń
  4. Ciekawie sie zaczyna! :) czekam na nn!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jest to opowiadanie bo od samego początku fajnie się rozkręca i jest ciekawe ♥♥♥
    Już nie mogę się doczekać co będzie dalej, czekam z niecierpliwością ☺
    Możesz mnie informować na tt @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  6. och czekam na nowy rozdział i strasznie się cieszę że powstało takie opowiadanie gdzie wczystko jest tajemnicze, i nie wszystko wyjaśnia się odrazu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co to jest za piosenka ?

    OdpowiedzUsuń