piątek, 10 maja 2013

№ 21

    Wszystkie godziny, minut a nawet sekundy bez Justina dłużyły się w nieskończoność. Alex chciała znowu go zobaczyć i miała nadzieję że już niedługo to nastąpi. Chciała zobaczyć jego uśmiech, słyszeć ten śmiech, widzieć te piękne czekoladowe oczy, w których co chwilę tańczą iskierki szczęścia i radości. Chciała móc sie do niego przytulić i czuć to ciepło, które bije zawsze od niego. Chciała aby po prostu był blisko niej. Już za dosłownie kilka godzin miało minąć równo czterdzieści osiem godziny, czyli dwa dni. Nie mogła się doczekać powrotu przyjaciela, ale z drugiej strony chciała odwlec go do jak najpóźniejszego terminu ponieważ po jego powrocie muszą poważnie porozmawiać.
    Alex siedziała na parapecie swojego okna, otulona ciepłym, wełnianym kocykiem, w totalnej ciemności. Do piersi miała przyciśniętego swojego misia Teda, który nie opuścił jej od dzieciństwa.
    Może to głupie, ale to była jedyna osoba, w pewnym znaczeniu rzecz, do której mogła się przytulić codziennie, bez powodu, i za każdym razem kiedy tylko najdzie ją taka potrzebowała. Może zachowywała się jak dziecko, ale kiedy padła ofiarą jakiegoś starca, Ted był tym, kto bym przy niej cały czas.
    Blondynka siedziała w ciszy, wpatrując się w okno chłopaka, w którym jak na złość nie chciało zapalić się światło, co oznaczałoby że wrócił do domu. Powoli robiła się strasznie senna, a noc w Stratford robiła się co raz chłodniejsza. Przez mało szczelne szyby, oraz ich łączenia, przenikał chłód, który drażnił jej prawie nagą skórkę, pod kocem. Na dole słyszała krzątającą się matkę po kuchni, która gotowała ciasto na jutrzejsze spotkanie z sąsiadami, czyli matką i dziadkami Justina. Zielonooka miała nadzieję że brunet też przyjdzie, chciała go przeprosić, już nawet w myślach układała scenariusz, co ma powiedzieć choć i tak dobrze wiedziała że jak przyjdzie co do czego to nic z siebie nie wydusi.
         - Kochanie, idź spać już - zza drzwi jej pokoju wyłoniła się blond czupryna Allison Anderson, jej matki - Na pewno rano przyjdzie się przywitać. Teraz i tak pewnie będzie zmęczony podróżą - mruknęła kobieta, uchylając mocniej drzwi - Dobranoc - pocałowała palce swojej dłoni i pomachała nią, przesyłając buziaczki na dobranoc, a już po chwili szła do swojej sypialni.
    Dziewczyna wiedziała że jej mama ma rację. Zeszła z parapetu i odkładając na niego koc podeszła do łóżka wskakując pod ciepłą kołdrę. Położyła głowę wśród miękkich poduszek, i przekręciła się na bok, po raz kolejny wpatrując się w okno przyjaciela. Nie odezwał się ani słowem odkąd wyjechał, żadnego sms'a, nawet nie zadzwonił, chyba że licząc smsa że żałuje ich wcześniejszego pocałunku. Martwiła się jak głupia o niego, bała się że coś mu się stało, ale uspokoiła się dopiero dziś wieczorem kiedy otworzyła swojego laptopa i weszła na stronkę, gdzie wszystkie informacje o nim są na bieżąco. Widziała jego zdjęcia z lotniska w Toronto, jak był cały załamany, a w jego oczach były łzy, a pięści ciągle zaciśnięte. Te zdjęcia trafiły ją najbardziej. Ale czuła się jeszcze gorzej, kiedy zobaczyła zdjęcia z fanami. Zero uśmiechu, zero tej iskry w oczach. Czuła się po części winna tego że miał cholernie zły humor, tego że był załamany. Może nie była powodem, ale skąd miała wiedzieć o co chodzi? To były jedynie podejrzenia z jej strony. Kiedy sprawdzała ostatnie uaktualnienia były to zdjęcia kiedy Justin opuszczał arenę, której odbywał się koncert, dobre pięć godzin temu. Podróż samolotem trwa trzy godziny, a droga z Toronto do Stratford około godziny. Justin powinien już być w domu, albo lada chwila pojawić się w nim. Ciągle wyczekiwała go z wielkim zniecierpliwieniem.

          - Ale jak to jeszcze nie wrócił? - zapytała Stephanie, w piątkowe południe, kiedy siedziały razem w kawiarni.
          - Nie mam pojęcie, mijają już prawie trzy dni, odkąd się nie odezwał ani nie dał znaku życia - odparła ze spuszczoną głową.
          - Nic mu się nie stało, są zdjęcia jak wyjeżdżał spod areny, a więcej zdjęć na razie nie ma. Na pewno się odezwie, albo lada chwila wróci - uśmiechnęła się pocieszająco, biorąc łyk ciepłej Latte ze swojego wielkiego, białego kubka z zielonym logo kawiarni.
          - Boję się, że będzie tak jak trzy lata temu - Alex mocniej zacisnęła w piąstki rękawy swojego ciemnego sweterka, który miała założony na zwiewną, kwiaciastą koszulkę na ramiączkach. - Boję się że wyjechał na dłużej, że o mnie zapomniał. Ostatnio też tak było, tylko wtedy nawet nie przyszedł się pożegnać - spuściła głowę, wpatrując się w zawartość swojej szklanki z zimnym frappe. Wzięła przez czarną słomkę łyka, który przyjemnie ochłodził jej gardło w ten upalny dzień.
          - Przynajmniej się porządnie pożegnał. Nie byle kogo całuje - kiedy rudowłosa dziewczyna wypowiedziała te słowa, Alex niemal się nie opluła kawą, którą miała w tej chwili w ustach. Posłała jej mordercze spojrzenie, zaciskając ponownie swoje piąstki w zdenerwowaniu - Przepraszam, ale taka prawda. Znaczysz coś dla niego, mówię ci - uśmiechnęła się przyjaźnie, chcąc złagodzić ostry wzrok Alex ale chyba jej się nie udało.
          - Nie przeginaj - powiedziała ostro, opierając się o oparcie krzesła i zaplatając ręce na piersi - na pewno nie daje znaku życia bo mu na mnie zależy - prychnęła z pogardą.
          - A co cię to tak obchodzi? Czekaj, czekaj... - zatrzymała się na chwilę, a jej oczy na chwilę się powiększyły - Zależy ci na nim! - krzyknęła prawie na całą kawiarnię, tak ze parę osób siedzących przy najbliższych stolikach obróciło się w ich stronę.
          - Jak na przyjacielu, to normalne - mruknęła pod nosem, dokańczając swoją kawę powoli.
         - Nie - powiedziała stanowczo, przysuwając się bliżej stolika i pochylając się nad nim - Chyba dopadło się Bieber Fever tylko że w lepszym wydaniu - zaśmiała się cicho puszczając oczko.
         - Nie, raczej nie - powiedziała od niechcenia domyślając się o co chodziło Stephanie - Nie przesadzaj już. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - położyła duży nacisk na środkowe słowo, dając jej do zrozumienia że nigdy nie będą nikim więcej
          - Na razie - Steph dopiła swoją kawę odkładając kubek na stolik i opierając się na oparciu swojego krzesła.
          - Nie, wyjaśniliśmy sobie wszystko i on nic do mnie nie czuje - powiedziała na jednym wydechu, szukając swojego portfela w torebce.
         - Skąd wiesz? Gdyby nic do ciebie nie czuł, to by cię nie całował idiotko - uśmiechnęła się, czując że już niedługo pojawi się nowy romans, i będzie miała sławną przyjaciółkę.
         - Powiedział mi że ten pocałunek nic dla niego nie znaczył. A skoro nic nie znaczył, to znaczy że nic nie znaczył - wyciągnęła portfel, kładąc na stoliku parę dolarów za kawę i podniosła się z krzesła - nie miałby powodu aby kłamać, rozumiesz? Dla mnie też ten pocałunek... - nie zdążyła dokończyć zdania.
         - Tylko mi nie mów że dla ciebie on nic nie znaczył - zaśmiała się gorzko Steph, wyciągając z kieszeni swoich szortów również banknot pięcio dolarowy i zostawiając go na blacie ruszyła za przyjaciółką - Widzę to że dla ciebie znaczył dużo i przejmujesz się jak cholera tym co ci napisał - po chwili zorientowała się co powiedziała i zatkała szybko ręką usta.
         - Skąd wiesz że coś mi napisał? - warknęła Alex kiedy wyszły z kawiarni - Grzebałaś mi w telefonie? - zapytała z oburzeniem, i posłała mordercze spojrzenie.
         - Przepraszam, jak szłyśmy spać to twój telefon się rozładowywał i podłączałam go do ładowarki, a nie wyszłaś z wiadomości i się samo pokazało - szybko się wytłumaczyła, zmierzając szybkim krokiem wraz z nią do domu. Mieszkały dwie ulice od siebie, co było fajne, szczególnie zważając na to że wracają zawsze razem do domu. - Przepraszam - powiedziała ze skruchą jeszcze raz
        - Okay - blondynka nagle zrobiła się nieco smutna. Nie chciała aby jej przyjaciółka wiedziała wszystko co jest między nią i Justinem. Po prostu nie lubiła kiedy ktoś wtykał nos w nie swoje sprawy.
        - Napisał tak, bo mu na tobie zależy ale chce abyś ty była szczęśliwa i napisał to co chciałaś przeczytać - mruknęła skręcając w prawo, w uliczkę na której znajdował się jej dom.
    Blondynce zrzedła mina kiedy tylko usłyszała słowa Stephanie. Nie wiedziała czemu, ale miała wrażenie że właśnie taka jest prawda. Bała się tego, że właśnie tak ją potraktował przyjaciel. Powiedział że ten pocałunek nic dla niego nie znaczy tylko dlatego że ona zachowała się jakby chciała to usłyszeć, choć najchętniej nigdy by nie odczytywała tego smsa. Chciała chociaż wierzyć że chociaż raz jest dla kogoś ważna i nie tylko jako koleżanka, znajoma czy przyjaciółka. Wiedziała że przez to jak została potraktowana w przeszłości nigdy nie będzie mogła być w stu procentach szczęśliwa. Bała się dotyku każdego, tylko nie Justina. To dzięki niemu oswoiła się z ludzkim dotykiem, z uczuciami. Justin był jedyną osobą, która rozumiała, szanowała ją i nie naciskała za każdym razem.  Może brzmi to trochę idiotycznie ale dzięki temu, chyba się w nim zakochała.
    Kiedy wpadła do domu od razu rzuciła się na swoje łóżko, wkładając twarz między poduszki i krzycząc z bezsilności. Po prostu nie wiedziała co powiedzieć, co zrobić, w jaki sposób się zachować. Nie mogła nic zrobić z obecną sytuacją i co raz bardziej bała się powrotu chłopaka, który jeszcze nie nastąpił.  Zastanawiała się jak to będzie wyglądać jak się zobaczą, czy będzie niezręczna cisza, lub będzie tak jakby nic się nie stało. Martwiła się najbardziej o to że to co brunet jej napisał było tylko i wyłącznie prawdą. Mówił prawdę, bo nic do niej nie czuł a pocałunek był tylko odruchem, nad którym oboje nie zapanowali.
    Nie wiedziała jak ma się czuć, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Serce pękło na miliony kawałeczków, kiedy tylko uświadomiła sobie że coś czuje do własnego przyjaciela. "Nie, nie, nie i jeszcze raz, nie. Ja nie zasługuje na miłość, nikt mnie nigdy nie pokocha przez to jak wyglądam, jaka jestem" -  to była myśl która w kółko wirowała w jej mózgu, sprawiając że powoli wierzyła w to że tak jest. Wiedziała że nikt jej nigdy nie pokocha, wiedziała że jest po prostu człowiekiem pokrzywdzonym przez los i nigdy nic dobrego jej w życiu nie może spotkać.
         - Przepraszam - wychlipała przez płacz, niepewnie wstając z łóżka. Podeszła do szafki z książkami i szybko wyciągnęła jedną z nich, tę co ostatnio. Trzęsącymi rękoma wyciągnęła to co potrzebowała i szybko poszła do łazienki.
    Wiedziała że gdyby teraz wzięła prysznic od razu, nie robiłoby to różnicy, biorąc pod uwagę że był już prawie wieczór. Zdjęła z siebie wszystkie ubrania, wrzucając je do wielkiego wiklinowego kosza, w kącie pomieszczenia i weszła do kabiny prysznicowej, dokładnie ją za sobą zamykając. Włączyła letni strumień wody, który kapał powoli na nią z góry. Przejechała delikatnie dłonią po lewej ręce jakby badając jej fakturę i zastanawiając się czy to na pewno dobra decyzja. Ostatnio wszystko ją przerastało, bała się wszystkiego co ma nastąpić, i bolała ją każda decyzją, którą podjęła. Nie mogła już tego znieść, a wszystko dookoła stawało się co raz trudniejsze.
         - Przepraszam - po raz kolejny załkała i żeby nie poczuć za dużego bólu, szybko przejechała ostrą żyletką po jednej z  blizn, sprawiając że znowu zaczęła krwawić. - Nikt mnie nie kocha - zamknęła oczy czując ból po kolejnym cięciu na swojej skórze - Jestem brudna, wykorzystana i nikt nigdy nie będzie chciał kogoś takiego w swoim życiu - ledwo poruszała ustami, które wykrzywiały się co chwilę w grymasie bólu. - Jestem tchórzem - kolejne cięcie żyletką, spowodowało jeszcze większe zabarwienie spływającej wody -idiotka - załkała co raz głośniej - Znowu mnie zostawił - teraz dopiero zdała sobie sprawę jak bardzo za nim tęskni. Gdyby był przy niej cały czas, nie miałaby powodu aby robić to co robi właśnie w tej chwili - Znowu wyjechał i się nawet nie odezwał - co raz bardziej płakała, a jej słone łzy mieszały się z letnimi kropelkami wody, wylatującej z wielkiej słuchawki prysznica, tuż nad jej głową - Nic dla niego nie znaczę, nawet się nie odezwał - upuściła metalowy przedmiot do brodzika a sama, skuliła się w kącie kabiny i  zaczęła płakać, z każdą sekundą co raz głośniej. Cała krew sącząca się z ran, zostawiała ślady na jej ciele. Nie wierzyła że znowu to zrobiła, ale czuła ulgę, która pozwoliła jej się po dłuższym czasie się uspokoić. Czuła się strasznie zmęczona, a jej nogi powoli odmawiały posłuszeństwa, były jak z waty. Podpierajac się ścianek wstała, i porządnie opłukała całe ciało, nie zostawiając na nim ani śladu krwi, która ciągle się sączyła.
    Wyciągnęła spod umywalki, gazę oraz zwykły bandaż, którym owinęła dokładnie swoje rany. Alex cała się trzęsła, ale musiała wszystko posprzątać. Obiecała matce że już nigdy więcej tego nie zrobi, i złamała obietnicę już dwa razy. Nie była z siebie dumna, wiedziała że zrobiła źle ale już nauczyła się tak że, to było jedyne co dawało upust jej emocją. Zmazała rozmazane pozostałości jej makijażu i ubrała czystą piżamę, którą zostawiała na koszyku, każdego ranka kiedy brała prysznic. Zawijając żyletkę w papier, wyrzuciła ją do kosza na śmieci, obok toalety. Przez dwa lata, nauczyła się tak dużo, nauczyła się jak radzić sobie z tymi problemami, ale to było łatwe kiedy dookoła niej było mnóstwo ludzi takich jak ona. Kiedy wszyscy są idealni, ona czuje się inna. W tej chwili najbardziej chciała się przytulić do Justina, i móc mu wypłakać się w ramię, ale bała się jak cholera, tego że ją zostawił. Wyjechał, mówiąc że to tylko potrwa dwa dni, a nie ma go już od 72 godzin. Bała się że będzie tak jak ostatnio, ale po tym co się wydarzyło, i jak zareagował po pocałunku, jej największą obawą było że nie chciał się już z nią nawet przyjaźnić.
    Ubrała się w piżamę i słysząc trzask drzwi frontowych oznaczających powrót jej matki, udała się do pokoju, szybko chowając się pod kołdrę i odpalając swojego laptopa. Pierwsze co zrobiła to weszła na stronę plotkarską sprawdzając gdzie jest Justin. Ostatnie zdjęcia były z lotniska w Oklahomie, sprzed trzech godzin, co praktycznie oznaczało że lada chwila powinien już być w domu. Ucieszyła się że nic mu nie jest, ale bała się jeszcze bardziej spotkania z nim. Obiecała mu że więcej już nie będzie się okaleczać, że więcej tego nie zrobi, a złamać obietnicę przyjaciela to jest coś strasznego dla niej.
    Sprawdziła twittera, facebooka, dodając kilka postów i komentując zdjęcia znajomych. Jej mama oznajmiła krótko że wróciła z pracy, a już po chwili poszła spać, będąc zmęczona całym dniem. Alex nie mogła zasnąć, nie wiedziała jak zabić czas. Chciała poczekać chwilkę na Justina, ale nie była gotowa aby dziś jeszcze z nim rozmawiać. Kiedy wszystkie odgłosy w domu ucichły,  wyszła spod ciepłej kołdry, i biorąc ze sobą swoją gitarę oraz notesik i koc, otworzyła okno, wychodząc przez nie. Justin nauczył ją skakać z dachu i się na niego wspinać, dlatego bez problemu wylądowała na równych nogach, bez żadnych potyczek.
    Dawno nie była w domku na drzewie, tak jakby na chwilę o nim zapomniała. Tam zawsze przychodziła kiedy nie mogła spać, kiedy chciała być sama bądź po prostu chciała w spokoju pośpiewać. Myślała nad nową piosenką, ale nie wiedziała jaki może być jej przekaz. Pisanie to było coś, co ją uspokajało, coś co sprawiało że czuła się o wiele lepiej. Uważała że najlepszy patent na hit, to opisanie tego co dzieje się obecnie w twoim sercu, i jak sobie z tym radzisz.
    Usiadła na zimnych deskach domku, owijając się szczelnie kocem, i kładąc zeszyt na ziemi obok siebie, a gitarę umiejscawiając na swoich kolanach.Przejechała po jej strunach i przymknęła oczy na rozkoszny dźwięk, idealnie nastrojonej gitary. Zagrała parę najprostszych akordów na rozgrzewkę, a później wzięła do ręki zeszyt i zaczęła go kartkować. Szukała piosenki, którą zaczęła ostatnio pisać, ale zamiast jej, z zeszytu wypadła do połowy zapisana biała kartka. Nigdy wcześniej jej nie widziała, ani nie widziała tego tekstu. Zostawiając ją w ręce i odkładając notes, przeleciała wzrokiem przez zapisane akordy i odtwarzając je w głowie, ułożyła palce na gryfie i przejechała palcami po strunach. Melodia była spokojna, wolna, taka która sprawiała że chciało się jej w kółko słuchać. Kiedy już oswoiła się z melodią i wiedziała jak mniej więcej jest dobrze, sięgnęła ponownie po kartkę i cicho przeczytała.
Well let me tell you a story
About a girl and a boy
    Grała dalej, wczówając się w tekst, który nie wiedziała skąd, miał dla niej duże znaczenie.
He fell in love with his best friend
When she's around, he feels nothing but joy
    Słowa wypływały s jej ust cicho i powoli, jakby z opóźnieniem. Wiedziała o czym śpiewa, i nie miała pojęcia skąd tak dobrze czuje tę piosenkę. Miała wrażenie że jest ona o niej samej i o Justinie. Ale on się w niej nie zakochał, on jej nie kocha. Miała wrażenie że to tylko puste słowa, napisane tylko po to aby stworzyć piosenkę.
But she was already broken, and it made her blind
But she could never believe that love would ever treat her right
But did you know that I love you? or were you not aware?
You're the smile on my face
And I ain't going nowhere
I'm here to make you happy, i'm here to see you smile
I've been wanting to tell you this for a long while
    Jej oczy cały czas były przymknięte, a głos delikatny i drżący z emocji. Kiedy zaczynała śpiewać, kumulowały się w niej nieznane emocje, wzruszyła się. Choć śpiewała i czytała tekst tej piosenki po raz pierwszy mogła wyczuć emocje autora, kiedy pisał to. Tak bardzo chciała aby to była prawda, a słowa opisane w tekście piosenki były prawdziwe, ale jeśli faktycznie Justin był autorem, wiedziała że grubo się myli. Mu nie może na niej zależeć.
         -What's gonna make you fall in love - podskoczyła na dźwięk męskiego, lekko zachrypniętego głosu, choć tak dobrze go znała. Nie przestała grać, i pozwoliła brunetowi śpiewać dalej. Znał tekst, co od razu wyjaśniło Alex, że to on musi być autorem piosenki - I know you got your wall wrapped all the way around your heart, don't have to be scared at all, oh my love, but you can't fly unless you let ya, you can't fly unless you let yourself fall - zakończył refren, a ona od razu podniosła się na równe nogi, i odłożyła gitarę w kąt wraz z zeszytem do którego schowała kartkę z tekstem piosenki. Owinęła się szczelnie pod kocem, chowając pod nim lewe przedramię, owinięte białym bandażem. Nie chciała aby widział to.
       - Ja już chyba pójdę - powiedziała zdenerwowana, i podniosła klapę wejściową.
       - Poczekaj - Justin był zdezorientowany zachowaniem blondynki, i chciał wszystko wyjaśnić prosto w oczy. Chwycił jej rękę i wyczuł coś przez gruby koc. - Czemu tak szybko idziesz? - zapytał, chcąc wiedzieć o co chodzi. Od trzech dni, nie marzył o niczym innym aby ją w końcu zobaczyć i móc przytulić a kiedy już ją widzi, to ona ucieka.
         - Jest późno, jestem zmęczona - odparła i szybko zeszła po szczebelkach przyczepionych do pnia drzewa. Widziała jak chłopak idzie za nią, więc przyśpieszyła kroku, dochodząc do daszku, na który musiała się wspiąć.
         - Proszę, zaczekaj - mruknął, będąc z dwa kroki za nią. Nie chciał pozwolić jej znowu uciec, chciał z nią porozmawiać, a jak na zmęczoną i śpiącą osobę, miała za szybkie tępo. - Nie uważasz że musimy porozmawiać?
        - Nie, nie uważam tak - powiedziała i weszła na pieniek drewna, aby móc się podciągnąć i wrócić do swojego pokoju. - Sss - syknęła czując ból w lewej ręce, kiedy chłopak pociągnął ją za nią.  Spojrzał na nią podejrzliwie i niepewny czy to dobry ruch, chwycił jej koc, który z całej siły przytrzymywała. - Zostaw - warknęła w jego stronę, odciągając koc, tak aby cały czas być nim okrytą.
      - Alex - nie wiedział co ma powiedzieć. Podejrzewał co zobaczy na jej przedramieniu, ale ciągle nie mógł uwierzyć - zachowujesz się jak dziecko, ciągle uciekasz - mruknął, ostatni raz mocno ciągnąć za koc, który opadł na ziemię. Blondynka odruchowo schowała rękę za plecy, i schodząc z pieńka, cofnęła się o krok do tyłu.
        - Zimno - mruknęła pod nosem, przeskakując z nogi na nogę - możesz do jasnej, ciasnej oddać mi mój koc? - wyciągnęła w jego stronę drugą rękę i czekała aż Justin odda jej koc, aby mogła wrócić do domu.
        - Daj rękę - powiedział spokojnie, patrząc prosto w jej zielone, i przerażone oczy.  Kiedy nie zareagowała, tylko spuściła wzrok i cofnęła się jeszcze krok, wiedział że coś jest tym bardziej nie tak - Pokaż rękę - warknął jak najgłośniej tylko mógł, tak aby nie obudzić nikogo z domowników, którzy mogli ją usłyszeć.
         - Dopiero co przyjechałeś, nawet się nie przywitałeś, a teraz o gówno ci chodzi - warknęła pod nosem, a widząc niezadowolony grymas na jego twarzy, szybko cofnęła się o kolejny krok do tyłu, kiedy on zrobił dwa do przodu.
         - Alex, co się stało? - zapytał trochę spokojniej, chcąc aby sama wydusiła z siebie całą prawdę, choć wiedział że to nie będzie proste. Po raz kolejny dostał głuche milczenie za odpowiedź. Wykorzystując jej zdezorientowanie, zrobił kolejny krok i wręcz szarpnął za jej lewe ramię, wyciągając całą rękę do przodu. - Cholera! - warknął widząc bandaż owinięty prawie na całym odcinku od nadgarstka do łokcia.
        - Justina ... - szepnęła cicho nie wiedząc jak ma zareagować. Wyrwała rękę z jego uścisku i schowała ponownie za plecy.
        - Pokaż - jego szczęka była zaciśnięta - tę - głos był niczym jad - cholerną -a każde słowo było wypowiedziane przez zęby - rękę - Alex wiedziała że z nim nie ma dyskusji, a kiedy zauważyła wyraz jego twarzy, bała się.

przepraszam że dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam neta za bardzo. No ale za to rozdział na prawdę jest bardzo długi, więc chyba się nie gniewacie. UGH, mam nadzieję że jakoś chociaż trochę wyszedł. Podoba się?

22 komentarze:

  1. kurde kurde kurde kurde kurde no! :c
    Poryczłam się znów! WSPANIAŁE!!
    z niecierpliwością czekam na nn *_*


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  2. o Cholera! Nieźle!
    Ciekawe co jej powie dalej, bo super się zapowiada ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny jak zawsze:) Strasznie mi się podoba, zajebiście piszesz :D Nie mogę doczekać się rozdziału, w którym wyznają sobie miłość :**
    Miłego pisania XD

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem ciekawa co będzie dalej . ; ) świetny rozdział; ]

    OdpowiedzUsuń
  5. z kolejnym rozdziałem coraz bardziej to kocham

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierze że to zrobiła :C Oh o rany, ciekawe co Justin z tym zrobi. Kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo. kurde, ciekawe co dalej. co zrobi justin i w ogole

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba się? Pytasz czy się podoba? HAHHAHAHAHAHAHHA -.- ten.rodział.jest.g e n i a l n y!

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie!!!!!!! Ciekawe co zrobi ? Wow czekam na nn:))

    OdpowiedzUsuń
  10. shgdjasgdhjdgjha ciekawe jak ta rozmowa się dalej potoczy... czekam na nn sgdahjdghajs♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej co za rozdział ... Dlaczego Alex znów się tnie, a Justin na końcu, wyobraziłam go sobie tak kurzonego...
    Rozdział super ♥
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne! jestem strasznie ciekawa, co bd dalej.
    szybko następny, błagam!! <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  13. cudowny <3

    booże.. nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  14. cudny cudny cudny *,*. nie mogę się doczekać NN! :) / laura.

    OdpowiedzUsuń
  15. jejuu *.* boski rozdział mam nadzieje ze kolejny pojawi się szybko bo jestem ciekawa co bedzie dalej .. prosze napisz jak najszybciej kolejny ;** <3 kocham too

    OdpowiedzUsuń
  16. wspaniały!! chcę następny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. popłakałam się przy tej piosence. ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. płaczę ;c cudowny <3 proszę pisz szybko następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Wybaczamy kotek,bo jak zawsze świetny <3 Czekamy na nexta!! @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń
  20. teraz Justin jej powinien z pięć na tyłek przyłożyć. btw mam nadzieję, że już nie długo sobie wszystko wyjaśnią ;P hehe czekam @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  21. o feest. mam nadzieję, że szybko sobie wszystko wyjaśnią .
    z niecierpliwością czekam na nowy .
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń